piątek, 11 sierpnia 2017

ムーミンの日 czyli Dzień Muminków po japońsku ☆ミ

   Dzień Muminków co prawda minął już dwa dni temu, ale dopiero dziś jestem na tyle nie-zjet-lagowana, żeby coś koherentnego na ten temat napisać.

   Książki o tych kochanych stworkach towarzyszą mi od najmłodszych lat, do Doliny Muminków po raz pierwszy zawitałam już w zerówce (istnieje jeszcze taka instytucja? bo zupełnie nie jestem na bieżąco z polskim systemem oświaty) i od tego czasu przeczytałam większość wydanych tomików przygód Muminka, jego rodziny i przyjaciół. Za co pokochałam te książki? Za sympatycznych bohaterów, ich niesamowite przygody, a także, a może przede wszystkim za atmosferę. Za każdym razem, kiedy sięgam po opowieści Tove Jansson, słyszę szum wiatru w drzewach, czuję jego ciepłe powiewy na skórze, a w około unosi się zapach mokrej ziemi, mchu i drzew iglastych. Skandynawia, oto co czuję, zanurzając się w Dolinę Muminków (na pewno nie bez znaczenia jest to, że autorka pochodzi z Finlandii). Moja ulubiona część - "Dolina Muminków w listopadzie" - pełna jest nostalgii, tęsknoty i właśnie tej niezwykłej atmosfery.

   Dzisiejszy wpis nie dotyczy jednak książek per se, lecz, jak sam tytuł posta wskazuje, Muminków (i wszystkiego, co z nimi jest związane) w Japonii. Wielu z nas oglądało przecież japoński serial animowany "Muminki", który swego czasu gościł na antenie telewizji polskiej w ramach tzw. dobranocek.

Muminki się cieszą radością i życiem, Muminki...
I tym, że im chmurki bieleją o świcie, Muminki...

   Ach, te wspomnienia, do dziś pamiętam piosenki towarzyszące każdemu odcinkowi...

   Myślę, że nie przesadzę, jeśli powiem, że po Finlandii jest Japonia drugim królestwem hipopotamopodobnych stworków. Na Muminki można natknąć się wszędzie, w księgarniach, sklepach papierniczych, kawiarniach, sklepach z zabawkami i pamiątkami, a nawet w sklepach odzieżowych. Japończycy z właściwą sobie determinacją postanowili ze świata Tove Jansson stworzyć imperium gadżetowe, a biorąc pod uwagę, jaką mają przy tym wprawę i wyobraźnię, dziwić nie powinno, że im się udało. Czy to źle? A skąd! Dla kogoś takiego jak ja, kto uwielbia kupować rzeczy związane z ulubionymi książkami (i filmami, i serialami, i komiksami, i łatwo się domyślić, jak to się kończy dla mojego portfela) Japonia to prawdziwy raj, z którego za każdym razem przywożę muminkowy upominek.

   Tak było i tym razem. Nie był to najbardziej udany mój pobyt w kraju samurajów, ze względu na pogodę (nie znoszę, po prostu nienawidzę gorąca i duchoty, a to niestety japońskie lato w dwóch słowach) i stan zdrowia. Dlatego w ramach poprawy humoru wstąpiłam do One's Terrace, który to sklep jest swego rodzaju butikem rzeczy niepotrzebnych, ale jakże ślicznych, i nabyłam olejek aromatyczny, którego forma ujęła mnie swoim urokiem.

 
   Nie dość, że buteleczka z Muminkiem, to dla ozdoby wyrzeźbiono w drewnie wspomnianego bohatera w towarzystwie Hatifnata (tu autorka rozpływa się z zachwytu, gdyż ,zaraz po Buce i Włóczykiju, Hatifnaty to jej ulubione stworki), a wszystko zapakowano w domek Muminka!

   Oczywiście przez ostatnie miesiące takich "no bo nie mogłam się powstrzymać!" chwil miałam więcej.

   Jako namiętna pijaczka herbaty (piosenka Starszym Panów o tym napoju jest moim osobistym hymnem) nadal nie posiadam muminkowego kubeczka, ale za to podstawka pod rzeczony kubek już jest w moim posiadaniu i nie ma dnia, żebym z niej nie korzystała.



   Jak już wspomniałam, moją ulubioną postacią z opowieści Tove Jansson jest Buka, przerażający, a równocześnie niezwykle smutny stwór, który przynosi ze sobą mróz i lód. Nie wiem, może to dlatego, że kocham zimę? A może po prostu wzrusza mnie smutek, którym otulona jest Buka? W każdym razie towarzyszy ona mi za każdym razem, gdy wychodzę z domu.


   Nie mogło zabraknąć w moim posiadaniu muminkowego notesu. Nie, żebym do teraz bardzo często z niego korzystała, ale od kiedy zaczęłam prowadzić tego bloga służy mi do zapisywania książek, które kupiłam/przeczytała/zrecenzowałam. Nie dość, że okładka zamieszkana przez całe multum postaci, to jeszcze kolejne strony notesu układają się w opowieść o ich przygodach.


                   

   Na zakończenie zostały mi jeszcze zakupy ubraniowe, czyli koszulki z muminkowymi motywami. Prym tutaj wiedzie firma Uniqlo, która co sezon wypuszcza nowe T-shirty z bohaterami opowieści Tove Jansson. Tu akurat staram się ograniczać, bo w moim wynajmowanym z przyjaciółką mieszkaniu nie ma po prostu miejsca na zbyt dużą ilość ciuchów, ale i tak trzy koszulki kupiłam i zgadnijcie, którą z nich lubię najbardziej?

   Wyglądają jak psu z gardła wyjęte, za co przepraszam, ale nie chciało mi się ich do zdjęcia prasować ^^

   Tu miał się ten muminkowy wpis skończyć, ale współlokatorka zajrzała mi przez ramię i jako wielbicielka Muminków łaskawie udzieliła mi pozwolenia na opublikowanie zdjęcia jej kubka, który wspaniale się w ten post wpisuje.


   Tym oto akcentem kończę opowieści o muminkowych skarbach zdobytych w kraju na dalekim Wschodzie. Nie jest to wpis stricte książkowy, ale chciałam w jakiś sposób uczcić cykl, który towarzyszy młodym czytelnikom od prawie wieku.

3 komentarze:

  1. Ja Muminki poznałam dopiero niedawno (a dobijam 30, więc jestem już chyba poza typową grupą docelową tej serii). Podczytuję sobie kolejne części i doskonale się bawię. Świetne rzeczy udało Ci się wyhaczyć w tym temacie :)
    Świetne, klimatyczne zdjęcia :)

    Pozdrawiam i poobserwuję,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie boskie combo! Japonia i Muminki! Kocham Muminki od dziecka. Kiedyś wydawało mi się, że wszystko w nich jest słodkie i urocze. Ale ta książka rośnie z czytelnikiem i ponowne odczytanie w dorosłym życiu przyniosło mi zupełnie inne wrażenia czytelnicze. Bo jest to też głęboko sentymentalna książka o samotności i lęku. Do tego pisana w czasie II wojny światowej, co niewątpliwie miało ogromny wpływ na całe muminkowe uniwersum...Moja córka dostała kiedyś pod choinkę statek Muminków, z figurkami Włóczykija, Muminków i Ryjka. Ale najlepiej statkiem bawiłam się ja :) Och jak Ci zazdroszę tego japońskiego moominshoppingu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy nie często jest tak, że to, co kochaliśmy jako dzieci, również w dorosłości przynosi nam ogrom radości? Muminki podbijają serca i tak jak piszesz, samotność i lęk idą w nich w parze z radością i przyjaźnią. A moominshoping jest i będzie jeszcze nie raz;)

      Usuń