środa, 7 lutego 2018

Deszczowy book haul - styczeń 2018 + podsumowanie miesiąca☆ミ

   Jeżeli styczeń potraktować jako zapowiedź tego, jak będzie wyglądał cały rok, to obawiam się, że pod koniec 2018 roku przeczytacie o mnie w gazetach jako o dziewczynie, która zginęła przysypana stosem nieprzeczytanych książek *wzdech* Miałam zacząć spokojnie, tym bardziej, że styczeń był dla mnie miesiącem podróżowania, a co za tym idzie wydawania sporej ilości pieniędzy na przejazdy, jedzenie i pamiątki. Taaak, oszczędność i opanowanie to moje drugie imię...

   Podobnie jak w grudniu minionego roku, w styczniu przybyło na moich półkach dwanaście nowych pozycji, z czego ponownie tylko dwie z nich nie były osobiście zakupione. Przejdźmy do statystyk:
  • dwa e-booki,
  • dwie książki anglojęzyczne (w tym jeden e-book),
  • dziesięć książek wydanych w Polsce (w tym cztery polskich autorów, jak na mnie sytuacja niespotykana).
   Bonito.pl przywitało nowy rok dużymi zniżkami, z czego oczywiście musiałam skorzystać, tym bardziej, że po część z przecenionych pozycji prawdopodobnie nie sięgnęłabym w innym wypadku. W tej części book haulu pojawiła się większość zakupionych książek polskich autorów. Jako że jednym z postanowień noworocznych było czytanie przynajmniej jednej książki rodzimego twórcy na miesiąc, doszłam do wniosku, że wypadałoby wzbogacić biblioteczkę, bym miała po co sięgać. 


   "Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu" Anny Lange to pozycja, którą czytałam w zeszłym roku i która, choć nie wybitna, przyniosła mi sporo radości, przede wszystkim ze względu na fanfikowość głównego bohatera (w pozytywnym tego słowa znaczeniu!).


   Nad "Starą Słaboniową i Spiekładuchami" Joanny Łańcuckiej zachwycałam się już wystarczająco, jeśli jesteście ciekawi mojej opinii, zapraszam do recenzji. Powiem tylko, że czuję potrzebę sięgać po więcej książek z mitologią słowiańską w tle, jakieś propozycje?


   Tomasz Marchewka zadebiutował książką "Wszyscy patrzyli, nikt nie widział" i zebrał za nią mieszane opinie. Niektórzy doceniają tę opowieść za świeżość i niezłą jak na debiut jakość, inni umieszczają ją na liście największych zawodów literackich minionego roku. Ja nic o niej nie wiem, ale spodobała mi się okładka, więc czemu by nie kupić?


   Ostatnią z bonitowych zdobyczy są "Królowie Dary", pierwszy tom cyklu autorstwa amerykańskiego pisarza chińskiego pochodzenia Kena Liu. Lubię grubaśne księgi, lubię klimaty wschodnie, może i tę opowieść polubię?

   Także Empik w styczniu rozpieszczał książkowych maniaków licznymi promocjami i przecenami, i tak oto musiałam, no po prostu musiałam zrobić zakupy księgarniano-internetowe.


   W Empiku stacjonarnym uśmiechnął się do mnie drugi tom przygód chłopca walczącego z Bibliotekarzami. Brandon Sanderson i jego "Alcatraz kontra bibliotekarze. Kości skryby" zaspokoją mój głód sandersonowy w marcu, taki to mam plan czytelniczy.


   Jest, jest, "Dożywocie" Marty Kisiel, o którym tyle się naczytałam (a mimo to nie pamiętam zupełnie, o czym ta książka opowiada). Jaki by nie był środek, okładka mnie przyciągnęła jak lodówka magnez.


   Jak to było, muszkieterowie w wydaniu fantastycznym? Na to się piszę, choć po raz kolejny pamięć mnie zawodzi i nie wiem, czy "Ostrze zdrajcy" Sebastiena de Castella zbierało recenzje na tak czy na nie. Z tego co kojarzę to pierwszy tom cyklu, prawda? Zobaczymy, czy sięgnę po kolejne, ale jestem dobrej myśli.


   Dla odmiany o "Śpiących gigantach" Sylvaina Neuvela tyle się nasłuchałam na zagranicznym booktubie, że opis okładkowy znam niemal na pamięć. Opowieść s-f w formie zapisów wywiadów, badań, itp. to coś, co ostatnimi czasy pojawia się w książkach coraz częściej i wzbudza moje zainteresowanie, a estetycznie zachwycająca okładka jeszcze to zainteresowanie potęguje.

 

   Na zakończenie podsumowania zakupowego dwa e-booki, jeden po polsku, jeden po angielsku (to swoją drogą jedyna pozycja anglojęzyczna w tym miesiącu, czyżby przesyt językowy?). "Idealny stan" Sandersona jest idealny, bo króciutki i jak znalazł będzie do czytania w pracy (w przerwie oczywiście, w przerwie). O drugiej książce - "The Disappearances" Emily Bain Murphy - słyszałam raptem u jednej youtuberki, ale jak amazon daje cenę dwóch dolarów, to ja stwierdzam 'biorę!'. Kryminał? Coś lekko nadnaturalnego? Mieszkanka jednego i drugiego? Dam znać, jak przeczytam.

   W styczniu wreszcie udało mi się spotkać z siostrą, która przywiozła mi prezent świąteczny, czyli pierwszą część "Dawcy przysięgi" Sandersona w polskim wydaniu. Nie żebym już nie przeczytała "Oathbringera" w oryginale w całości, ale Archiwum Burzowego Światła to must have, bez względu na język.

   Na początku wpisu wspominałam o podróżowaniu, już spieszę z wyjaśnieniami. Razem z siostrą wybrałyśmy się w odwiedziny do cioci, która na co dzień mieszka w Stanach, ale z wujkiem kupili parę lat temu dom w Meksyku i wygrzewają tam zmarznięte kości. Wygrzać się wygrzałam, nasłonecznić nasłoneczniłam, parę zdjęć na instagramie zamieściłam, a do domu wróciłam z dwoma meksykańskimi zakładkami do książek i zbiorem opowiadań s-f "Future on Fire" pod redakcją Orsona Scott Carda, które znalazłam na półce z książkami za darmo w jednym z nadmorskich miasteczek. Takie wakacje to ja rozumiem!


   Nowy rok 2018 uważam za czytelniczo i zakupowo otwarty! Mam nadzieję, że w lutym nie będę miała okazji do chodzenia po księgarniach, bo nadrabianie zaległości czytelniczych czas zacząć. Jak minął pierwszy miesiąc roku u Was, drodzy Odwiedzający? Dajcie znać, czy i Wam styczeń zapowiada bogaty w książki rok (a dokładniej pocieszcie mnie, że nie tylko mnie przeraża wizja śmierci pod stosem książek 😂 ).



   Przejdźmy teraz do krótkiego podsumowania miesiąca, którego pisanie to jedno z moich postanowień noworocznych. Postanowiłam się streszczać i połączyć je z bookhaulem, bo też komu będzie się chciało czytać osobny wpis o czymś, co w dużej mierze pojawiło się na blogu już wcześniej w postaci recenzji?

   W styczniu przeczytałam siedem pozycji:

- Megan Whalen Turner "The King of Attolia",
- Scott Lynch "The Lies of Locke Lamora",
- Terry Pratchett "Świat kupek",
- Joanna Łańcucka "Stara Słaboniowa i spiekładuchy",
- Scott Lynch "Na szkarłatnych morzach",
- Juanjo Guarnido, Juan Diaz Canales "Blacksad: Pośród cieni".

   Udało mi się spełnić tym sposobem dwa z moich postanowień noworocznych: przeczytałam książkę polskiej autorki, a także zaliczyłam 1/4 (czyli trzy z dwunastu) nowych pozycji, które przyszły do mnie w grudniu. Niestety, wyzwanie czytelnicze Kirimy dotyczące klasyki nadal nie spełnione, ale jako że mam jeszcze dwa miesiące, aż tak bardzo się tym nie martwię.

   Miłego, zaczytanego lutego życzę Wam wszystkim, drodzy Odwiedzający, i trzymam kciuki za powodzenie Waszych wyzwań na 2018 rok!



   

4 komentarze:

  1. Piękny początek roku. Ja na szczęście styczeń miałam "spokojny", ale nie będę mogła tego powiedzieć o lutym. 😂
    Z kupionych przez Ciebie pozycji mam cztery, przy czym muszę przyznać, że "Akta..." od dłuższego czasu zbierają kurz na półce.

    Pozostałe, no cóż chciałabym mieć - może poza The Disappearances. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny stos, mnóstwo książek w moim guście, więc aż miło popatrzeć. :) Ostrze zdrajcy zbierało całkiem pozytywne recenzje, i mi też się bardzo podobało. Ta książka powala mnie swoim humorem, po prostu styl autora jest świetny, bo świat, który wykreował, jest bardzo brutalny. :) Marchewka właśnie u mnie trafił do najgorszych książek roku, bardzo jestem ciekawa Twojej opinii. Królowie Dary niestety też mnie rozczarowali, ale tu jestem w mniejszości. Clovis... tak, fanfikowość głównego bohatera była fajna. :D W ogóle ja go łączyłam w parę z tym jego kumplem. <3 A Starą Słaboniową mam w legimi! Odkryłam to niedawno i bardzo się z tego cieszę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostrze zdrajcy przeczytane, mam nadzieję, że uda mi się jednak napisać recenzję, choć minęło sporo czasu. Humor świetny, największy chyba plus opowieści:) Oba rozczarowania czekają nadal na swoją kolej.

      Usuń