sobota, 17 marca 2018

Reread-a-thon 2018, czyli wracamy do książek, które już znamy ☆ミ

   Przy dziesiątkach tytułów, które pojawiają się każdego dnia w księgarniach, a także przy stosach zakupów książkowych, które nadal czekają na swoją kolej, ciężko oddać się czytelniczym powrotom. A szkoda, bo ja osobiście do ulubieńców książkowych powracać uwielbiam, niektórych odwiedzałam dziesiątki już razy i nadal mi mało. Na szczęście znalazła się Merphy Napier, booktuberka, z którą co prawda często się nie zgadzam, ale której bardzo dobrze się słucha, gdy opowiada o książkach. Otóż wymyśliła sobie ona, że zorganizuje dla wszystkich wielbicieli wielokrotnego czytania ulubionych powieści maraton czytelniczy, polegający właśnie na powrocie do książek raz już przeczytanych. Przez siedem dni od dzisiaj (czyli niedzieli 18-go marca) możemy wracać do ukochanych światów i bohaterów i nie czuć się winnymi, że na półkach piętrzą się nowe tytuły, po które nie sięgamy, bo nie ma czasu.

   Reread-a-thon nie byłby maratonem czytelniczym, gdyby nie miał jakichś wyzwań. Tym razem jest ich cztery i planuję wypełnić wszystkie. A oto one:

  1. Przeczytaj ponownie dawnego ulubieńca.
  2. Przeczytaj ponownie nowego ulubieńca.
  3. Daj książce drugą szansę.
  4. Przeczytaj ponownie w oczekiwaniu na kontynuację.
   Mój stosik książkowy wygląda następująco↓


   Wyzwaniu nr 1 odpowiem książką, którą pamiętam z czasów dzieciństwa i która do dziś wzrusza mnie i cieszy. "O księciu Gotfrydzie, rycerzy gwiazdy wigilijnej" Haliny Górskiej to baśń napisana przepięknym językiem, która na zawsze już ukształtowała mój wzór rycerza: szlachetnego, dobrego, kochającego, silnego i wybaczającego. 


   "We are the ants" Shauna Davida Hutchinsona to jedna z moich ulubionych książek zeszłego roku, więc jako odpowiedź na wyzwanie nr 2 nadaje się idealnie. Na przeszkodzie może stanąć tylko czas, bo to ponad 450 stronnicowa cegiełka, a dwa z siedmiu dni spędzę w samolocie (nie mówiąc o późniejszej walce z jet lagiem). Na szczęście przygotowana jestem na każdą ewentualność i książka, o której wspomnę przy wyzwaniu nr 4, do nowych ulubieńców również należy, więc jakby co, usmażę dwie pieczenie przy jednym ogniu.


   Z wyzwaniem nr 3 miałam kłopot, nie umiałam sobie bowiem przypomnieć żadnej książki, której nie polubiłam, a którą chciałabym przeczytać drugi raz. Z pomocą i natchnieniem przyszło mi na szczęście wyzwanie czytelnicze Kirimy dotyczące czytania klasyki fantastyki, które przypomniało mi o pasującej tutaj książce. "Alicję w krainie czarów" czytałam jako dziecko i pamiętam, że ani mi się ona podobała, ani specjalnie mnie nie odrzucała. Ot, była po prostu taka sobie. Miałam wtedy lat jedenaście, dwanaście i jak się teraz nad tym zastanowię, być może byłam zbyt młoda, by dotarło do mnie coś więcej niż tylko zewnętrzna warstwa tej opowieści. Tym razem na książkę Lewisa Carrolla spojrzę okiem dorosłej osoby i zobaczę, czy jej odbiór się zmieni. 


   Nie miałam natomiast żadnego problemu z wyzwaniem ostatnim. "Vicious" to moja ulubiona książka V.E.Schwab, z pokręconymi, z pewnością niezbyt pozytywnymi bohaterami, ciekawym sposobem prowadzenia fabuły i moim najbardziej znienawidzonym antagonistą zeszłego roku. Planowałam ją przeczytać ponownie w tym roku, ponieważ 25-go września tego roku ma się pojawić na rynku sequel o wdzięcznym tytule "Vengeful", w którym raz jeszcze spotkam Victora, nawiasem mówiąc jednego z moich ulubionych niejednoznacznych protagonistów, a także ponownie złościć się będę na tego wrednego skurczysyna Eli'ego.

   Jak już wspomniałam, mimo że lista książek jest krótka, dwa dni będę miała wyjęte z życia, w związku z czym "Vicious" stanowi zabezpieczenie na wypadek braku czasu na przeczytanie "We are the ants". 


   Znajdą się tu zaciekawieni i chętni na powrót choć na krótką chwilę do swoich ulubionych książek? Jeśli tak, zapraszam do wzięcia udziału w maratonie. Resztę proszę o trzymanie kciuków!

14 komentarzy:

  1. Trzymam mocno kciuki :) Pozdrawiam cieplutko :)
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. życzę powodzenia, 4 ksiązki w tydzień to wyzwanie (przynajmniej dla mnie by było) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwie z nich na szczęście są krótkie, więc jest szansa;)

      Usuń
  3. Chciałabym znaleźć czas na powrót do niektórych starych książek. :(

    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki readathon jest idealną do tego okazją!:)

      Usuń
  4. Wyzwanie brzmi bardzo zachęcająco, ale patrząc ilość książek które ostatnio czytam(bliska zeru), i to że nie mam nawet dostępu do mojej biblioteczki, muszę je sobie odpuścić.
    Dlatego tylko życzę Ci powodzenia, i chętnie przeczytam za tydzień jak Ci poszło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszło lepiej niż sobie wyobrażałam, a na szczęście większość książek miałam przy sobie (tudzież je przywiozłam). Może następnym razem!

      Usuń
  5. Ja nie mam problemu z powrotem do ulubionych książek. Nawet piętrzące się "półkowniki" mi w tym nie przeszkadzają. :D

    Maraton więc nie dla mnie, ale trzymam mocno za Ciebie kciuki. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie problemem jest ogromna ochota na czytanie tych książek, które przez ostatnie miesiące nagromadziłam, więc ten maraton wpasował jak ulał:) Dzięki za kciuki, zadziałały!

      Usuń
  6. O, niechcący zrealizowałam prawie całe ;) Dawny ulubieniec przeczytany (Zafón, Kossakowska), druga szansa dana, ponowna lektura całej serii pod nowy tom też... Ja uwielbiam wracać do książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę! W takim razie gratuluję wykonania maratonowych wyzwań XD

      Usuń
  7. Powodzenia ! :) Chciałabym przeczytać tyle książek jeszcze raz, ale tyle nowych czeka na przeczytanie :D #problemyksiazkoholika :D
    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, ciężko od nowości się oderwać. Polecam ten readathon, tydzień odpoczynku i radości z powrotów gwarantowany:)

      Usuń