wtorek, 4 września 2018

Brak mi słów, czyli book haul - sierpień 2018 ☆ミ

   Dwadzieścia jeden! Dwadzieścia jeden książek, które zalegają na podłodze, na biurku, pod biurkiem, na parapecie i oczywiście na półkach. Tak, w sierpniu z okazji szczytu sezonu dostałam dobrą wypłatę, ale dwadzieścia jeden? Ludzie, powstrzymajcie mnie!

   Obowiązkowe narzekania odwalone, pora przejść do sierpniowego szału zakupowego. Niby sezon ogórkowy, niby same wznowienia, a jednak z powodu wszelkiego typu promocji, którymi zasypywały nas wydawnictwa, udało mi się zdobyć multum ciekawych książek, zarówno w wersji tradycyjnej, jak i elektronicznej. Wygląda to tak:
  • pięć książek po angielsku, w tym jedna, którą już posiadam w wersji elektronicznej, ale i papierową mieć musiałam,
  • osiem ebooków, wszystkie po polsku (w tym pięć polskich autorów),
  • sześć książek po polsku (tutaj tylko jedna rodzimego twórcy),
  • jeden komiks po polsku,
  • jedna manga po japońsku.

   Uff, długa ta lista.

   Zacznę od pierwszej zdobyczy sierpniowej, którą był trzydziesty trzeci tomik mojej ukochanej mangi "Haikyuu!!". Może się to wydawać niemożliwe, ale jeszcze tego i poprzedniego tomiku nie przeczytałam. Powód jest jeden: niedługo zaczynają się Mistrzostwa Świata w siatkówce, co oznacza dużo kibicowania, ogrom emocji i mało okazji do czytania. Między jednym meczem a drugim jak znalazł będzie za to manga tej dyscyplinie sportu poświęcona. Czyż nie wspaniale to sobie wymyśliłam? Tak swoją drogą powinnam była o braku czasu z okazji mistrzostw pomyśleć podczas robienia zakupów, bo naprawdę, kiedy ja mam to wszystko przeczytać?!?

   "The Song of Achilles" Madeline Miller już od dawna posiadałam na czytniku i właściwie nie planowałam kupowania wersji papierowej. A potem książkę przeczytałam i całkowicie przepadłam. To bez wątpienia jedna z ulubionych pozycji tego roku i jako taka w stu procentach zasługiwała , żeby zająć zaszczytne miejsce w moim księgozbiorze. 

   Podobnie jak większość książek anglojęzycznych zamawiałam "Pieśń o Achillesie" z BookDepository, skorzystałam więc z okazji i po promocyjnej cenie wrzuciłam do koszyka również "Do Androids Dream Of Electric Sheep?" Philipa K.Dicka. Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z oryginałem historii znanej mi z filmu, dlatego bardzo się ucieszyłam, że udało mi się ją zdobyć po pieniądzach. A że okładka filmowa? Cóż, przeżyję.

   Dwudziestego ósmego sierpnia miała premierę pierwsza dziecięca książka Victorii Schwab. Lubię język pani Schwab, lubię jej wyobraźnię, ciekawa jednak byłam, jak poradzi sobie na gruncie literatury dla młodszej młodzieży. "City Of Ghost" na szczęście okazało się bardzo przyjemną, wciągającą opowieścią i już wiem, że z chęcią przeczytam następne jej części. Do koszyka włożyłam na dokładkę "The Dark Vault" tejże autorki, będące połączonym wydaniem dwóch książek z cyklu "The Archive", których nie miałam jeszcze okazji przeczytać, a na dodatek okraszonych do tej pory nie publikowaną krótką historią rozgrywającą się w tym świecie. No i jak tu nie skorzystać? Nie wiem co prawda, czy dam radę przeczytać tę książkę do końca roku, bo za niecały miesiąc premiera "Vengeful", na którą nie mogę się doczekać, ale lepiej mieć książkę na wszelki wypadek, bo a nuż będę miała za dużo wolnego czasu (ha).

   Ostatnim anglojęzycznym zakupem, a zarazem jedną z dwóch pozycji połączonych osobą autora, jest "Complete Cthulhu Mythos Tales" H.P.Lovecratfa. Bez wątpienia to jedna z najpiękniejszych książek, jakie posiadam i warta była każdego grosza, który na nią wydałam. Ta skórzana okładka! Te złote tłoczenia! Ten Cthulhu, przewiercający czytelnika wzrokiem! Cudo, po prostu cudo. 

   Na fali lovecraftowskiej postanowiłam również zapoznać się z komiksową wersją jednego z najciekawszych i najbardziej nieprzyjemnych opowiadań samotnika z Providence i tym sposobem w sierpniowym stosiku zagościł "Kolor z innego wszechświata" Tanabe Gou. Przyznam, że podchodziłam do niego z ostrożnością, na szczęście okazało się jednak, że rysownikowi udało się oddać ponurą, dziwaczną atmosferę opowiadania i komiks dołącza do mojej ciągle powiększającej się kolekcji lovecraftowskich cudów.

   Sierpień w ogóle obfitował w pozycje natury "nie z tego świata". No bo jak inaczej określić książkę Geralda Brittle'a "Demonolodzy", poświęconą małżeństwu Eda i Lorreaine Warrenów, którzy zajmowali się tą właśnie profesją? Lektura to ciekawa i wciągająca, choć tematyką bardziej pasująca do jesiennych, halloweenowych TBRów. Recenzja się pisze i mam nadzieję, że napisze już wkrótce. Podobnie zresztą jak ta poświęcona "Seansowi w Domu Egipskim" Maryli Szymiczkowej (tudzież Jacka Dehnela i Pitra Tarczyńskiego, jak kto woli). Egzemplarz tego przesympatycznego kryminału wygrałam w konkursie instagramowym i po przeczytaniu mogę powiedzieć z czystym sercem, że Profesorowa Szczupaczyńska zawojowała moje serducho swoim ironicznym poczuciem humoru i inteligencją, i z pewnością nie jest to ostatnie moje z nią spotkanie.

   Kolejne cztery pozycje to efekt oglądania filmików Anity z Book Reviews by Anita. Osóbka ta poinformowała widzów bowiem o świetnej promocji na stronie Galerii Książki, gdzie wszystkie cztery tomy cyklu "Siedem Królestw" kosztowały po 10 złotych. Grzechem byłoby nie skorzystać (choć nie powiem, żebym przed oglądnięciem filmiku wiedziała, że ten cykl został w ogóle w Polsce wydany), dlatego też stos podłogowych grubasków powiększył się do rozmiarów niebezpiecznych dla każdego, kto się do niego zbliży.

   Pora na książki elektroniczne, których również nazbierało się od groma. Wszystko przez odkrycie przeze mnie portalu Publio, który akurat w momencie, gdy na niego po raz pierwszy trafiłam, w promocji zamieścił publikacje wydawnictwa Uroboros po bodajże jedenaście złotych.


   Trzy z nich już za mną i choć "Szamanka od umarlaków" Martyny Raduchowskiej nieco mnie rozczarowała, to już "Tancerze burzy" Jaya Kristoffa i "Tajemnica Diabelskiego Kręgu" Anny Kańtoch spodobały mi się na tyle, że myślę o zakupie kolejnych części, tym razem w wersji papierowej. Przede mną wciąż "Przeklęci święci" Maggie Stiefvater, o której słyszałam mnóstwo sprzecznych opinii, oraz "Triskiel. Gwardia" Krystyny Chodorowskiej, o której dla odmiany słyszałam bardzo niewiele.


   Na zakończenie ebookowego miesiąca skusiłam się jeszcze na "Katar" i "Kongres futurologiczny" Stanisława Lema, bo wstyd nie znać niczego naszego czołowego twórcy fantastyki naukowej, a także na "Morderstwo w pociągu" Kerry Greenwood, bo bardzo lubię serial o "Zagadkach kryminalnych Panny Fisher" i ten leciutki kryminał będzie jak znalazł na długie, jesienne wieczory.

   Chciałabym powiedzieć, że we wrześniu będzie spokojniej i że na pewno nadgonię z czytaniem pozycji ze stosików (bo niestety więcej ich niż jeden) hańby, ale brzydzę się kłamstwem, więc nie powiem. 


   Dajcie znać, jak wyglądają Wasze zakupy sierpniowe, a jeśli czytaliście którąś z wymienionych pozycji, podzielcie się swoją opinią. Do zobaczenia za miesiąc! (znaczy z book haulem, bo zaległe recenzje się piszą)  





19 komentarzy:

  1. To się nazywa istne szaleństwo. Na brak lektury, na pewno nie będziesz narzekać. 😊 ♥️

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa, witam bratnią duszę :D. Ja na razie robię jednak book buying ban, żeby mi się półki pod nieprzeczytanymi książkami nie zawaliły :D. Co do twojego stosiku, to "The song of Achilles" też baaardzo chcę :). Niestety, "Siedem Królestw" zanudziło mnie tak bardzo, że pierwszej książki nie dałam rady doczytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, z tym banem jest tak, że robisz go sobie w jednym miesiącu i wydaje Ci się, że yay, udało się ograniczyć ilość książek! Po czym przychodzi kolejny miesiąc, w którym zakupowo nadrabiasz zaległości... i znowu nic na półkach się nie mieści^^;

      Mam nadzieję, że jednak "Siedem Królestw" mnie nie znudzi, bo szkoda by było pozbywać się takich ładnych książek;)

      Usuń
  3. Tak sobie pomyślałam że gdybyś chciała zrezygnowac z zakupu książek musiałabyś zablokowac sobie wszystkie środki na koncie - to chyba jedyne rozwiązanie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że masz rację^w^

      Usuń
    2. Tylko czy taki odwyk nie sprawi ze potem jak dorwiesz się do karty to ją wyczyścisz do zera :P

      Usuń
  4. Nie żałuj pieniędzy wydanych na książki. Można żałować wydanych na jedzenie ale nie na książki :P Cudne zakupki aż zazdroszczę <3
    Kocham Lovecratfa, piękne to wydanie ^^ Tyle że ja czytam tylko po polsku. No nie daję rady na tyle z językiem :( a książki za bardzo wciągają, żeby przy nich ze słownikiem mogła siedzieć. Też jak mi się e-book spodoba to poluje na wersje papierową. Miłości moje trzeba mieć na półce.
    Mangi tez kocham, choć akurat nie te sportowe. Kibic też ze mnie kiepski raczej :P A Lema coś tam kiedyś czytałam i jakoś tak muszę do tego wrócić, bo się w pamięci zaciera :)
    Póki co jednak moja półka też się łamie pod stosem nieprzeczytanych jeszcze książek :P a księgarnie ciężko minąć obojętnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką właśnie mam myśl przewodnią: lepiej na półce niż w brzuchuXD
      Ja nauczyłam się czytać po angielsku na fanfikach, polecam tę metodę, bo nie dość, że przyjemna, to jeszcze skutkuje możliwością czytania książek w oryginale;)
      Tak to jest z tymi półkami, że się uginają, cóż począć^_^

      Usuń
  5. O kobieto no to poszalałaś :D ja chciałam skorzystać z tej empikowej promocji 3 książki w cenie 2 i po dodaniu do koszyka wyszło mi 74zl...(a co dopiero gdybym poszła do stacjonarnej księgarni, jeszcze drożej...) wiec sobie opuściłam. Na razie nie mogę sobie pozwolić na taką książkową rozrzutność:p
    Aktualnie czytam okrutną pieśń Victorii schwab i powiem Ci ze jest naprawdę wciągająca i oryginalna, chociaż na początku przez pierwsze 80 str nie ogarnialam co się tam wydziwia😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszalałam, ale wiesz co? Stwierdziłam, pisząc ten wpis, że na co mam wydawać pieniądze, jak nie na książki? Nie mam dzieci, nie kupuję ciuchów, a ileż można oszczędzać;)

      "Okrutną pieśń" czytałam i bardzo mi się podobała, ale drugi tom cały czas przede mną:) Ciekawa jestem, jakie wrażenie będziesz miała po lekturze całości!

      Usuń
  6. Szalejesz, ale czy w końcu nie po to się pracuje, by potem wydać pieniądze? A tego Cthulhu mocno zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cthulhu boski (haha, gra słów niezamierzona, ale jakże prawdziwa;p)!
      O to, to! Po to się męczę w pracy, żeby mieć potem z wypłaty jakąś przyjemność:)

      Usuń
  7. Słów może i brak, ale za to książek. ;)
    Narzekanie również w normie, co by ludzie nie pomyśleli, że ten czyn odbył się przy pełnej świadomości. ;)
    Tych "Siedem Królestw" jestem strasznie ciekawa. Kiedyś o nich myślałam, ale jakoś tak wyszło, że ostatecznie nie kupiłam, nie czytałam.

    Zdobycze zaś cudowne! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełna świadomość? Nie znam takich słów;)

      Mam nadzieję, że "Siedem Królestw" okaże się ciekawe, a nie tylko pięknie się na półce będzie prezentować;P

      Usuń
    2. Ponieważ nie znasz takich słów możesz swobodnie dokonywać więcej ponownych czynów w przyszłości. ;)

      Usuń
  8. Cthulhu, Schwab i ten Achilles... No zazdroszczę, zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak narzekam, że tyle się tego nazbierało, ale w gruncie rzeczy fajnie mi się na ten stosik patrzy^_^

      Usuń