Ten oto króciutki wstęp oddaje mój stan lipcowy, który znalazł również swoje odbicie w strefie czytelniczej. Nie dość, że w pracy tzw. zapierdziel, to jeszcze czasu na czytanie (nie mówiąc już o ochocie) jak kot napłakał. Siódmy miesiąc roku pańskiego 2018 zakończyłam przeciętną liczbą siedmiu przeczytanych książek, mniej więcej po połowie w języku ojczystym oraz angielskim. Co ciekawe, niemal do wszystkich książek udało mi się napisać recenzje, a jeśli dobre duchy dadzą, to może i do dwóch jeszcze bezopiniowych także uda się coś spłodzić już w najbliższy weekend.
Gatunkowo był lipiec książkowym miszmaszem, bo i horror się znalazł, i kryminał, nie mogło również zabraknąć fantastyki i młodzieżówki.
- "Piknik pod Wiszącą Skałą" Joan Lindsay to już klasyka, książka dziwna, bo i dziwną historię opowiadająca. Uczennice z ekskluzywnej szkoły dla panien z dobrych domów wybierają się na piknik pod tytułową Wiszącą Skałę i tam trzy z nich, a także jedna z ich nauczycielek, znikają w tajemniczych okolicznościach, co daje początek szeregowi zdarzeń, które wstrząsnęły spokojną australijską okolicą nie mniej niż samo zniknięcie
- "Egzorcysty" Williama Petera Blatty'ego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Historia Regan, dziewczynki opętanej przez demona Pazuzu znana jest zarówno w wersji książkowej, jak i filmowej, i od lat straszy co bardziej wrażliwych wielbicieli (a także przeciwników) horroru.
- "Horyzont umysłu" Thomasa Arnolda (strategicznie nie ujęty na zdjęciu w pełnej krasie, jako że w chwili obecnej znajduje się w rękach koleżanki) to thriller medyczny, napisany na polskiej ziemi, choć dziejący się w Stanach. Zaskakująco nieźle czytało mi się tę historię i cieszę się, że dostałam egzemplarz do zrecenzowania, bo inaczej ominęła by mnie ciekawa rodzima pozycja.
- China Miéville ze swoim "Krakenem" wprowadził mnie w świat new weird i zrobił to ze sporym przytupem. O co chodzi? Nie wiadomo, ale zabawa jest przy tej historii świetna, choć początkowo czułam przede wszystkim zagubienie. Dla wielbicieli wielkich ośmiornic pozycja jak znalazł.
- "Dead Mountain" Donniego Eichara to jedyna poważna pozycja tego miesiąca. Historia tragicznej wyprawy dziewięciu studentów w góry Uralu i próba dowiedzenia się, dlaczego ich losy potoczyły się tak, a nie inaczej, wciągnęła mnie niczym najlepszy thriller. Polecam wszystkim wielbicielom zagadek i wędrówek górskich.
- "Neverworld Wake" to najnowsza powieść Marishy Pessl i zarazem pierwsza jej przygoda z literaturą YA. Uczucia mam w stosunku do tej książki mieszane, bo choć językowo bardzo dobra, a i pomysł ciekawy, nawet jeśli nie rewolucyjny, to oczekiwania miałam trochę większe. Więcej w recenzji, która mam nadzieję powstanie już niedługo.
- Z niewiadomych przyczyn (choć przypuszczam, że późna pora i niewyspanie mają z tym coś wspólnego) na zdjęcie nie załapał się zbiór opowiadań różnych autorów, pod wiele mówiącym tytułem "Shadows Over Baker Street: New Tales of Terror!". Książka tak zatytułowana, a na dodatek na okładce ukazująca postać najbardziej znanego detektywa świata w mrocznym, bluźnierczym lesie, od razu wskazuje, z jakiego rodzaju historiami (i ich klasą) będziemy mieć do czynienia. Literatura pulpowa to jest to! Recenzja powstanie, gdy się napisze.
Podsumowanie gwiazdkowe
jedna książka ★★
dwie książki ★★★
trzy książki ★★★ 1/2
jedna książka ★★★★
Jak widać lipiec był miesiącem obfitującym w książki raczej przeciętne, co nie znaczy oczywiście, że źle się przy nich bawiłam. Nawet dwugwiazdkowy Sherlock Holmes przyniósł mi sporo radości i taką a nie inną ocenę dostał tylko dlatego, że choćbym nie wiem z której strony na to nie patrzyła, nie jest to dobra literatura. A że przyjemnie się ją czyta? To już inna sprawa.
Jeśli chodzi o postanowienia noworoczne, to udało mi się sprostać czytelniczemu wyzwaniu Kirimy dotyczącemu czytania klasyki dzięki "Piknikowi pod Wiszącą Skałą". Przeczytałam także powieść polskiego autora, więc i to postanowienie uważam za spełnione. Udało mi się również przeczytać cztery z sześciu książkowych zdobyczy czerwcowych, a także trzy z siedmiu tomików mangi "Shinrei Tantei Yakumo", yay!
Dajcie znać, jak czytelniczo wypadł Wasz lipiec i czy Wam również gorąco odbiera ochotę do robienia czegokolwiek, w tym czytania. Mam nadzieję, że sierpień da nam wszystkim trochę odetchnąć i natchnie nas przy okazji energią potrzebną do pochłaniania kolejnych książek.
W lipcu chyba też z 7/8 książek przeczytałam, nie pamiętam dokładnie 😚 Sherlock Holmes i zła literatura? Pierwsze słyszę takie połączenie 😲
OdpowiedzUsuńSherlock Holmes nie w wykonaniu autora oryginału, a na dodatek połączony z mitosem Cthulhu H.P.Lovecrafta XD
UsuńWkrótce również będę czytała Horyzont umysłu. 😊
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak wrażenia!
UsuńNie czytałam żadnej z tych książkę. U mnie w lipcu było 9 książek ale to przez to że miałam urlop i więcej czasu na czytanie :) pozdrawiam cieplutko :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńUrlop, ależ bym go chciała mieć... :) Gratuluję wyniku!
UsuńA ja też siedem książek przeczytałam w lipcu :) Ale żadnej z tych, które ty czytałaś, nie znam.
OdpowiedzUsuńA ja z Twojej listy przeczytałam tylko "Pamiętnik księżniczki" Carrie Fisher:) Wynik mamy podobny, chyba taki jakiś siódemkowy jest ten siódmy miesiącXD
UsuńTak, upalny lipiec dał popalić, a siedem przeczytanych przez Ciebie książek, to bardzo dobry wynik. :D
OdpowiedzUsuńP.S. Twoje prognozy na sierpień jak na razie się nie spełniają. ;)
I know! Kurcze, słabo w sierpniu również, oj słabo^^; Jeszcze niby tydzień do końca miesiąca, ale będzie kiepsko z ilością przeczytanych książek w tym miesiącu. Za to zakupowo? Strach się bać...
UsuńU mnie trochę lepiej dzięki "plażingowi", ale w domu mam obecnie tak ciepło, że jedyne o czym marzę, to leżenie brzuchem do góry i nic nie robienie. 😂
Usuń