Kiedy byłam jeszcze młoda i piękna (czyli tak do dwunastego roku życia), należałam do niemałej grupy czytelników, którzy odnajdywali największą radość z szybko toczącej się akcji i dużej ilości zabawnych dialogów, natomiast przemyślenia wewnętrzne bohaterów czy też, nie daj Boże, opisy przyrody powodowały lekkie zniecierpliwienie, ewentualnie dyskretne ziewanie. Wszystko to zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki po lekturze "Władcy pierścieni" J.R.R.Tolkiena, która nie tylko otworzyła moje oczy na świat literatury fantastycznej, ale i odkryła przede mną piękno szczegółowych opisów stworzonego świata, zjawisk przyrody i uczuciowego wnętrza postaci książkowych. Od tego czasu na ocenę większości przeczytanych pozycji ogromny wpływ mają właśnie te elementy i choćby opowieść była sama w sobie ciekawa, a dialogi bohaterów inteligentne i zabawne, że boki zrywać, bez dobrej kreacji świata, w którym przyszło postaciom przebywać, ocena ta zawsze będzie zaniżona.
Czemu zamęczyłam Was tym przydługim wstępem? Ano właśnie temu, że książka, o której jest ta recenzja, nie sprostała wyżej wymienionemu wymaganiu i tym samym nie spełniła pokładanych w niej nadziei.
"Szamanka od umarlaków" Martyny Raduchowskiej to pozycja z gatunku urban fantasy, dziejąca się we współczesnym nam Wrocławiu, lecz poruszająca tematy bynajmniej nie codzienne, gdyż jej główna bohaterka, Ida Brzezińska, widzi duchy zmarłych, a także, jak się okazuje, potrafi przewidzieć śmierć. Po pewnym wydarzeniu, w które zaplątana była zakrapiana impreza w akademiku, zagubiona i przerażona dziewczyna trafia wreszcie pod skrzydła swojej ciotki Tekli i tam dowiaduje się, co tak naprawdę oznacza bycie szamanką od umarlaków i czym się to je.
Książka opowiada o szkoleniu Idy na szamankę i o jej pierwszej "sprawie". Dowiadujemy się, skąd się biorą harpie, dlaczego wchodzenie w lustra jest niebezpieczne i jak się nazywa biuro rządowe, które zajmuje się sprawami nadnaturalnymi. Wydawałoby się, że to wystarczy do stworzenia książki pełnej akcji i ciekawego świata, a tym samym do zapewnienia czytelnikowi dobrej zabawy. Niestety, o ile postaci, o których zaraz powiem więcej, są interesujące i bez wątpienia stanowią najmocniejszy punkt opowieści, o tyle cała reszta kuleje.
Może zacznę pozytywnie. Główna bohaterka, Ida, choć miejscami denerwująca, sprawdza się jako heroina historii tego typu. Wygadana, złośliwa, nie głupia, choć niekiedy można mieć co do tego wątpliwości, jak już coś robi, to stara się to robić dobrze. A że Pech, którego ma (choć może lepiej powiedzieć, że to Pech ma Idę), rzuca kłody pod jej stopy? Cóż, takie życie, nie można mieć nadnaturalnych zdolności i za nie nie zapłacić. Jej ciotka, Tekla, to również kobietka charakterna, mówiąca do Idy w trzeciej osobie, co osobiście przypadło mi do gustu, bo nadało tej postaci smaczku i indywidualności. Gryzak - słodki Łapacz snów, którego zadaniem jest między innymi zjadać koszmary Idy, kojarzył mi się niestety z Pokemonem. Niestety, bo choć do samych Pokemonów nic nie mam, to obecność jednego z nich w tej opowieści pasowała mi jak pięść do oka. O reszcie postaci właściwie można powiedzieć to, że były, bez wątpienia poznać je lepiej będzie można w części drugiej.
To, co najbardziej mi przeszkadzało w "Szamance od umarlaków" i nie pozwalało czerpać takiej przyjemności z czytania, na jaką miałam nadzieję, była kreacja świata, w którym dzieje się (minimalna zresztą) akcja książki, a raczej tej kreacji brak. Ja wiem, że to urban fantasty, ja rozumiem, że Wrocław jaki jest, każdy Polak wie. Mimo tego miałam wrażenie, że nie istnieje on poza dwu może metrową bańką, otaczającą główną bohaterkę. Nie ma w książce pół opisu ulicy, przyroda wspominana jest tylko przy okazji burzy, która się nad głową naszej heroiny zbiera. Podczas czytania miałam wrażenie, że oprócz Idy i osób w danym momencie najbliżej się jej znajdujących Wrocław to wymarłe miasto. Zresztą mogłoby to być jakiekolwiek miejsce na ziemi, Bzdzin Dolny w Polsce czy Nowy Jork lub Tokio, jeden kit. Wszystko naokoło było pozbawione osobowości i koloru, jak przestrzeń zasnuta gęstą mgłą, z której zarysy budynków i ludzi wynurzały się tylko wtedy, gdy zbliżała się do nich Ida.
Weźmy choćby taką uczelnię, na której bohaterka studiuje (choć wiemy o tym właściwie tylko z jednego czy dwóch zdań, w których skarży się na sesję). Coś, o czym Ida marzyła, dla czego praktycznie uciekła z domu, nie odgrywa żadnej roli w jej życiu. Początkowo zamieszkała w akademiku i zarabiała tam sobie na boku jako wróżka. I co? I nic, jak tylko przeniosła się do domu ciotki, akademik i mieszkający w nim studenci, z którymi przecież jednak jakąś interakcję Ida miała, wyparowują, by nigdy już w książce nie powrócić.
Wszystko to sprawiło, że nawet wtedy, gdy akcja przyspieszyła i nabrała kolorów, ja nadal czułam przede wszystkim irytację, że czegoś brakuje, że tu przydałby się lepszy opis sytuacji, a tam bardziej szczegółowe zarysowanie wydarzeń.
Szkoda, bardzo wielka szkoda, że opowieść z potencjałem i niezłym pomysłem, mogę po przeczytaniu podsumować jednym zdaniem: mogło być dobrze, a wyszło przeciętnie. I choć jestem ciekawa, co też Pech tym razem wymyśli i jak sprawa z lustrem się rozwiąże, to nie jestem pewna, czy z czystym sumieniem mogłabym polecić tę pozycję komukolwiek, kto lubi coś więcej niż uszczypliwych bohaterów. Ja natomiast cieszę się, że kupiłam wersję elektroniczną książki, bo choć okładka prezentuje się wspaniale, to miejsca na półce, które "Szamanka od umarlaków" by zajęła, byłoby mi żal.
tytuł: Szamanka od umarlaków
cykl: Szamanka od umarlaków (tom 1)
autor: Martyna Raduchowska
wydawnictwo: Uroboros
liczba stron: 416
ocena: ★★★☆☆
Niestety ta historia nie dla mnie, ale polecę koleżance. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
Polecaj, bo "Szamanka" ma wielu wielbicieli i być może właśnie w gusta koleżanki trafisz:)
UsuńOch nie! A ja mam tę książkę w planach! No nic, zobaczymy co się wydarzy... :D Jestem tak oczarowana zdjęciem z lustrem, że aż brakuje mi słów. Ma ten urok i zgodność z lekturą! ;)
OdpowiedzUsuńPamiętaj, to opinia subiektywna wielbicielki długich, szczegółowych opisów, więc aż tak bym się nią nie przejmowała;)
UsuńA okładka rzeczywiście świetna, drugiej części to w ogóle rewelacyjna i chciałabym ją mieć jako plakat!
Kochana, ja TWOJE zdjęcie miałam na myśli! ♥ Okładka jest naprawdę niezła, ale Twoje zdjęcie naprawdę ekstra!
UsuńAhaha, nie ma to jak czytać ze zrozumieniem^^; Dziękuję bardzo za miłe słowa <3
UsuńTym razem, nie są to moje klimaty.:)
OdpowiedzUsuńHeh, widzę, że niestety rzadko w Twoje klimaty trafiam^^; No nic, będę próbować do skutku;)
UsuńNie jest to trudne. Czytam praktycznie wszystko, co nie jest fantastyką.:)
UsuńOsz, to mam zagwostkę! Nic to, będę szukać i próbować 😁
UsuńObie części już za mną :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie www.zakladkimadebya.pl
OdpowiedzUsuńI jaka opinia? Z chęcią bym się dowiedziala^^;
UsuńA ja lubię tę książkę - sympatyczne, lekkie czytadło. Choć twoje zarzuty nie są bezpodstawne, to jednak miałam frajdę z czytania :)
OdpowiedzUsuńToć i ja dałam tej książce trzy gwiazdki, więc aż tak źle nie było:) Po prostu w jej wypadku miałam nadzieję na więcej i te parę zgrzytów urosło do rozmiarów góry. Ale czytało się szybko i lekko, nie przeczę:)
UsuńJestem trochę w szoku, było bardzo głośno o tej książce jakiś czas temu. Twoja dość krytyczna opinia z jednej strony zaintrygowała mnie tą książką na nowo, z drugiej strony mam jednak mieszane odczucia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://pasjanaszymzyciem.blogspot.com/
Wiadomo, są gusta i guściki, wiele osób, z którymi moje zazwyczaj się pokrywają, wystawiły tej książce oceny całkiem wysokie. Dlatego może być i tak, że wielbicielom przede wszystkim bohaterów w książkach, a nie otoczce, „Szamanka” może przypaść do gustu:)
UsuńTo chyba jedna z tych książek, które by mnie nie wciągnęły. Fantastyka to nie moja dziedzina ale może kiedyś zostane miło zaskoczona w tym gatunku :)
OdpowiedzUsuńUrban fantasy jest właściwie najmniej fantastyczną jej odmianą, no może poza realizmem magicznym. Ale jednak mamy tu do czynienia z duchami i demonami, więc jednak trochę tych fantastycznych dziwadeł tu jest;)
UsuńCzyli jednak jest szansa, że mogę zostać miło zaskoczona ;)
UsuńSłyszałam już bardzo dużo o tej książce i muszę ją w końcu dorwać :D
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/08/nowosci-od-wydawnictwa-czwarta-strona.html
Mam nadzieję, że przyniesie Ci więcej radości niż mi;)
UsuńJestem ciekawa, czy i mi ten brak opisów będzie równie ciążył jak Tobie. Bo ja często jak wsiąknę w akcję, to świata zewnętrznego nie widzę. ;) :D
OdpowiedzUsuńTylko że tutaj jakoś dużo tej akcji to nie ma, w tym problem. Choć z drugiej strony możliwe, że problem ze światem przedstawionym przesłonił mi wszystko i dlatego tak to odebrałam;) Daj znać, jak Twoje odczucia:)
UsuńNo właśnie nie kupiłam, bo podejrzewałam, że przeciętne będzie. Co do czytania opisów świata i przyrody - po prostu uwielbiam. Jak byłam młodsza to chyba nie aż tak. Jedno mi tylko zostało - i wtedy, i teraz uwielbiałam czytać o reakcjach ludzi.
OdpowiedzUsuńKsiążka idealna to taka, która ma wszystkie te elementy połączone w jedną spójną, wspaniałą całość.
UsuńO tak, reakcje ludzi, obserwowanie ich i zastanawianie się nad własną reakcją w takiej a nie innej sytuacji, to jedna z najprzyjemniejszych i najbardziej frapujących elementów czytania:)