sobota, 28 lipca 2018

Tragiczna wyprawa w góry Ural - Donnie Eichar "Dead Mountain"

   Wędrowanie wśród szczytów, wspinaczka wysokogórska, przeprawa przez trudno dostępne tereny - nawet teraz, z wysokiej klasy sprzętem na podorędziu, stanowią ogromne wyzwanie fizyczne i psychiczne, łatwo więc sobie wyobrazić, jak wielkim samozaparciem i odwagą musieli wykazywać się ludzie, którzy podejmowali ten trud kilkadziesiąt nawet lat temu. Tym bardziej, że górska przyroda i pogoda potrafią być kapryśne i okrutne, zwłaszcza zimą. Ile to już ofiar pochłonęły przepiękne, lecz niedostępne szczyty i zdradliwe rozpadliny! Nawet niższe stoki potrafią być śmiertelnie niebezpieczne w specyficznych warunkach pogodowych, o czym przekonali się na własnej skórze bohaterowie historii przedstawionej w opowieści o "Martwej Górze".

   Książka Donniego Eichara "Dead Mountain: The Untold True Story Of The Dyatlov Pass Incident" poświęcona jest wyprawie w góry Uralu dziewięciu młodych ludzi, która niestety skończyła się tragicznie, a na dodatek powód śmierci wędrowców przez dziesiątki lat owiany był tajemnicą, niezliczonymi teoriami spiskowymi, a nawet plotkami o UFO. W luty 1959 roku dziesięciu przyjaciół z Uralskiego Instytutu Politechnicznego w Swierdłowsku, doświadczonych wspinaczy i wędrowników, wyruszyło w góry Uralu, by zdobyć szczyt Otorten. Trasa, którą sobie zaplanowali, w zimowych warunkach należała do najtrudniejszych możliwych. Grupa, składająca się początkowo z ośmiu mężczyzn i dwóch kobiet, zmniejszyła się o jedną osobę, kiedy Jurij Judin zmuszony był do porzucenia wędrówki ze względów zdrowotnych. Pozostała dziewiątka dotarła niemal do celu podróży, lecz ze względu na trudne warunki pogodowe musiała rozbić obóz na zboczu góry Chołatczachl (tytułowa Martwa Góra w języku tubylców). Tam Igor Diatłow i jego przyjaciele zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach, a poszukiwania i następujące po nich śledztwo toczone w sprawie ich śmierci dostarczały coraz to nowych tajemnic.

   Donnie Eichar, amerykański producent filmowy i telewizyjny, zafascynowany historią przełęczy Diatłowa postanowił spróbować dojść do przyczyn śmierci uczestników wyprawy (a raczej okoliczności, w których ona nastąpiła), zapoznając się z dostępnym materiałem dowodowym, rozmawiając z rodzinami ofiar i Judinem, a także wybierając się w podróż śladami zmarłych studentów i konsultując wyniki swoich wypraw ze specjalistami w różnych dziedzinach. Do jakich wniosków doszedł, nie będę Wam zdradzać, ale brzmią one całkiem przekonująco, a zarazem zaprzeczają wszelkiego typu hipotezom o podłożu spiskowym czy paranormalnym.

   Co podobało mi się w książce najbardziej, to sposób, w jaki autor przybliża nam sylwetki uczestników tragicznej wyprawy, posługując się fragmentami ich pamiętników, dużą ilością zdjęć oraz obrazem wyłaniającym się ze wspomnień ich rodzin i przyjaciół. Robi to w niezwykle prosty, sympatyczny i przekonujący sposób, malując przed nami portrety zwykłych młodych ludzi, zapalonych turystów i przede wszystkim przyjaciół na dobre i złe. Wydaje mi się, że był to chyba najlepszy sposób na uczczenie ich pamięci i opowiedzenie o ich ostatnich chwilach.

   Książka podzielona jest na rozdziały poświęcone samej wyprawie, rozdziały dotyczące akcji poszukiwawczej i następującemu po niej śledztwu, a także dziejącej się współcześnie podróży Eichara do Rosji i próbom rozwikłania zagadki przełęczy Diatłowa. Dzięki temu czytelnik nie gubi się w zalewie rosyjskich nazwisk i dat, w czym pomagają również znajdujące się na końcu książki wykaz osób i chronologiczna lista wydarzeń. Ogromnym plusem są również dziesiątki archiwalnych zdjęć, na których widzimy uśmiechniętych i wygłupiających się młodych ludzi, którzy tak naprawdę niczym nie różnią się od dzisiejszych studentów wypełnionych radością życia i wiarą w siebie. Zresztą książka jest świetnie wydana: pod obwolutą znajduje się twarda okładka z reprodukcją zdjęcia góry Chołatczachl, a śnieżnobiałe strony i czcionka przypominają nieco dokumenty pisane na maszynie.

   Rekonstrukcja ostatnich chwil grupy Diatłowa i ostateczna teoria Donniego Eichara na temat tego, co ich spotkało, zawarta jest w ostatnim rozdziale książki. Brzmi przekonująco, podparta jest naukowymi badaniami, ale pamiętać należy, że nigdy tak naprawdę nie dowiemy się, czy jest tą prawdziwą. Zbyt wiele czasu minęło od tamtych wydarzeń, zbyt wiele nieścisłości pojawiło się chociażby w sprawie datowania wydarzeń, nie mniejszą przeszkodą jest również nieudostępnienie dziennikarzom śledczym niektórych państwowych informacji niejawnych. Niemniej jednak ja osobiście po zakończonej lekturze poczułam się usatysfakcjonowana historią przedstawioną przez Eichara i nie żałuję ani jednej minuty spędzonej na Martwej Górze.



tytuł:  Dead Mountain: The Untold True Story Of The Dyatlov Pass Incident
autor: Donnie Eichar
wydawnictwo: Chronicle Books
liczba stron: 288



ocena: ★★★☆☆ 1/2

10 komentarzy:

  1. Nie przypominam sobie abym czytała podobną książkę i jakoś ten te,at mnie nie interesuje - nie w tej chwili ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w zimie będzie odpowiedniej? Chociaż teraz na ochłodę pewnie by się przydało trochę śniegu, czyż nie?;)

      Usuń
    2. Nie musi być od razu śnieg ale jakiś przyjemny chłodny wietrzyk jak najbardziej :D

      1/2 to pół gwiazdki? Dobrze pamiętam? :)

      Usuń
    3. Si, dzięki Twojemu przypomnieniu dodałam do wytłumaczenia gwiazdkowego z boku strony:)

      Usuń
  2. Nie dla mnie, choć polecę znajomemu, który jest zapalonym wspinaczem i górołazem. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W pierwszym momencie miałam takie - no nie, znowu coś z alpinizmem, uciekam jak najdalej ;) Nie rozumiem tego "sportu", nie rozumiem też hołdów, oddawanych ofiarom własnego braku rozsądku i uzależnienia od adrenaliny... ale to temat na inną rozmowę ;)
    Tu jednak udało Ci się mnie zaintrygować, głównie przez wzgląd na to, że to jednak trochę inna perspektywa niż te wszystkie wspomnienia poodmrażanych wspinaczy. Przede wszystkim kusi tajemnica i psychologiczne podejście do uczestników wyprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj mamy do czynienia nie tyle ze wspinaczką wysokogórską ile wędrówką w trudnym, górskim terenie, bo cel wyprawy Diatłowa i jego towarzyszy miał nie miał chyba nawet 2000 m. Natomiast przejmujące jest to, że wyprawa, która nie wydawała się aż tak trudna skończyła się tak tragicznie. Książkę polecam, bo ciekawie pokazuje śledztwo w sprawie śmierci tych młodych ludzi, a przede wszystkim dochodzi do ciekawych wniosków:)

      Usuń
    2. Tak, wiem, że nie alpinizm. Ogarnęłam i dlatego też zaintrygowało ;) ale skojarzenie w pierwszym momencie takie a nie inne (wyjdzie, że uprzedzam się do książek po tytułach :P biorąc pod uwagę że to drugi Twój post pod którym ostatnio piszę coś takiego ;)), zwłaszcza że o wyprawie Diatłowa wcześniej jakoś nic nie słyszałam.

      Usuń
  4. Czytałam ostatnio gdzieś o tej historii! Ach wiem, było o wykopaniu ciała przewodnika grupy i odkryciu jakiejś pomyłki, ale nic więcej. To bardzo ciekawa historia i w pewnym sensie przeraża mnie, że najpewniej nigdy nie poznamy prawdy, bo znali ją tylko uczestnicy wyprawy, a Ci niestety nic nam nie powiedzą.

    OdpowiedzUsuń