sobota, 25 sierpnia 2018

TAG lekturowy, bo w końcu szkoła tuż za rogiem

   Miało być recenzencko, ale ponieważ za półtorej godziny muszę wyjść do pracy, to w zamian za to będzie TAGowo. Tym bardziej, że cudowna Kirima z Misie czytanie podoba oTAGowała mnie w jakże adekwatnym do pory roku TAGu poświęconym lekturom szkolnym. Bez zbędnych ceregieli zatem zaczynamy!


1. Moja ukochana lektura szkolna to…

   I tutaj, drodzy Odwiedzający, być może wielu z Was zakrzyknie wielkim głosem CHYBA ŻARTUJESZ!, ale moją ulubioną lekturą szkolną była trzecia część "Dziadów" Mickiewicza. Tak, tak, ta zmora większości uczniów spodobała mi się tak bardzo, że przeczytałam ją trzy razy pod rząd i do dzisiaj fragmenty tkwią w mej pamięci, co jest zjawiskiem niebywałym, gdyż - jak to mawiał mój nauczyciel gry na flecie - pamięć mam bardzo dobrą, ale również bardzo krótką. Urzekło mnie w "Dziadach" wszystko, Konrad z jego szaleństwem i obłąkańczymi wizjami, atmosfera panująca w ciasnej celi, piękno języka Mickiewicza. Wśród obowiązkowych lektur szkolnych podobało mi się wiele z nich, chociażby "Potop" Sienkiewicza czy "Lalka" Prusa, ale "Dziady" królują niepodzielnie i niezmiennie.

2. Najgorsza lektura szkolna, jaką przeczytałam, to…

   "Antek" Prusa. W którymś z późniejszych punktów jeszcze do niej wrócę, teraz natomiast powiem tylko, że czytanie jej było dla mnie, uczennicy podstawówki, tak traumatyczne, że nawet teraz, gdy o niej myślę, chce mi się płakać. Z lektur bardziej dorosłych pierwsze miejsce bez wątpienia zajmuje za to "Przedwiośnie" Żeromskiego. Och, jak ja nienawidziłam tej książki! Miałki główny bohater, nudna fabuła o niczym, okropieństwo.

3. (Pierwsza) lektura, której nie przeczytałam, to…

   Może nie tyle nie przeczytałam, ile nie doczytałam w całości. Mowa o "Krzyżakach" Sienkiewicza, którzy tak do połowy pochłonęli mnie całkowicie, by od połowy zacząć się dłużyć i zanudzać, więc przeskoczyłam od razu do bitwy pod Grunwaldem, a potem do ostatnich stron ostatniego rozdziału. Wstyd się przyznać, ale nauczyli mnie "Krzyżacy", jak wyłapywać z książki najważniejsze informacje bez przeczytania jej od deski do deski.


4. Lektura szkolna, którą przeczytałem/-am więcej niż raz, to…

   Wspomniane wcześniej "Dziady", a oprócz tego "Dzieci z Bullerbyn" Lindgren, "Hobbit" Tolkiena i "Tajemniczy ogród" Frances Hodgson Burnett. Uwielbiałam te książki pasjami i do wszystkich z nich, tak , nawet do "Dzieci z Bullerbyn" wracam nadal i poczytuję od czasu do czasu, gdy zbierze mi się na wspomnienia. Książki te to idealne lektury, bo proste i szybkie są w czytaniu, a przy tym potrafią całkowicie przyciągnąć uwagę młodego czytelnika i udowodnić mu, że książka nie musi być nudna, a i na lekturze można się dobrze bawić.

5. Lektura szkolna, do której wróciłem/-am po latach…

   Ups, chyba odpowiedziało mi się na to pytanie przed chwilą. Dodam w takim razie, że zauważyłam taką prawidłowość, że lektury z listy tych dodatkowych wygrywają na całej linii, jeśli chodzi o przyjemność, jaką uczennica, którą byłam, z nich czerpała. Wiem, kanon trzeba poznać, po książki poważniejsze trzeba sięgać, ale faktem jest, że to właśnie poprzez zachęcanie do czytania lektur pozaobowiązkowych można stworzyć wielbicieli czytelnictwa.

6. Lektura szkolna, którą przeczytałem/-am zanim dowiedziałem/-am się, że jest lekturą, to…

   "Potop" Sienkiewicza. Wiedziałam, że coś tego pisarza w spisie lektur się znajduje, ale czytając "Potop" na wakacjach nie miałam pojęcia, że ułatwiłam sobie sprawę i za pół roku będę się cieszyła ze swojej (zupełnie przypadkowej) zapobiegliwości.


7. Lektura szkolna, którą udało mi się przeczytać dopiero niedawno, to…

   Szczerze mówiąc nic nie przychodzi mi do głowy. Nie wiem, jak wygląda teraz kanon lektur, być może znalazłoby się wśród nich coś, co przeczytałam ostatnimi czasy. Wiem natomiast, że we wrześniu chciałabym wreszcie przeczytać coś Lema, bo oprócz fragmentów "Bajek robotów", z których zresztą nic już nie pamiętam, nie znam w ogóle twórczości naszego mistrza fantastyki naukowej.

8. Lektura szkolna, która powinna zniknąć z kanonu, to…

   Wracam do "Antka" Prusa. Lekturą obowiązkową był on w czwartej? piątej? klasie podstawówki i pamiętam, jak ze łzami w oczach opowiadałam rodzicom, jak okropna była scena "leczenia" Rozalki, jak długo jeszcze potem śniły mi się koszmary o wsadzaniu do pieca i paleniu żywcem. Pewnie, nie każdy w ogóle zwrócił uwagę na ten fragment nowelki, niektórzy z Was może nawet nie wiedzą, o co mi chodzi. Ja jednak, gdybym tylko miała taką moc sprawczą, usunęłabym "Antka" z przed oczu dzieci w tym wieku i oszczędziła tym co bardziej wrażliwym traumy na całe dzieciństwo.

9. Książka, która według mnie powinna być lekturą szkolną, to…

   Tak dużo się mówi o upadku czytelnictwa, o coraz mniejszej ilości młodych ludzi sięgających po książki. Według mnie można by choć częściowo temu zaradzić przez wzbogacenie listy lektur o pozycje, które dzieci i nastolatki lubią i które uczyniłyby kanon choć trochę w ich oczach ciekawszym. Dlaczego nie dodać jakiejś ciekawej serii fantastycznej? Albo którejś z poruszających poważniejsze problemy książki młodzieżowej? Zamiast łupać po kolei ciężkich klasyków, można by przecież poprzedzielać ich czymś lżejszym i bliższym współczesnym uczniom.

10. Lektura dowolna to ostatnia lektura przerabiana w czerwcu na języku polskim. Nauczyciel nie podaje żadnych wytycznych, uczeń sam wybiera książkę, którą chce przeczytać i przedstawić klasie. Co sądzisz o idei "lektury dowolnej"?

   Idea świetna, ale w mojej opinii powinna być promowana przez cały rok szkolny, zwłaszcza, jeśli nauczycielka czy nauczyciel języka polskiego jest równocześnie wychowawcą. Pamiętać bowiem należy o tym, że młody człowiek, tępiony przez cały rok szkolny za czytanie "głupot", takich jak komiksy, mangi czy powieści zgoła nie "poważne", na ostatniej lekcji w roku nie wychyli się nagle i z przyjemnością nie przedstawi swojego ulubionego "Spider-mana" czy "Czarodziejki z księżyca". Zupełnie inaczej wyglądałoby to natomiast, gdyby co jakiś czas, na lekcji wychowawczej, albo na ostatnim polskim przed świętami czy feriami, właśnie takie luźne opowiadanie o swoich ulubionych książkach/komiksach miało miejsce. I jeszcze jedno - nauczyciel powinien również wziąć w tym udział, pokazując swoim uczniom, że wieczorami nie siedzi i nie studiuje z namaszczeniem dzieł wszystkich Platona, lecz emocjonuje się mrocznym kryminałem czy wzrusza na cukierkowym romansie. Taka była moja nauczycielka polskiego, która w wolnych chwilach pożyczała i dyskutowała z uczniami o najnowszej książce fantastycznej, którą udało jej się przeczytać, i za te chwile wspólnego emocjonowania się nie-lekturami jestem jej bardzo wdzięczna.



   Do zrobienia TAGu zapraszam:
- Anię z booklicity,
- Ewelinę z Gier w bibliotece,
- Sylwię z unSerious.


23 komentarze:

  1. Przyjemny jest ten TAG a do tego ciekawy :)
    Gdybym miała podać jedną ulubioną lekturę chyba bym nie potrafiła bo było ich kilka np. "Quo Vadis".
    Najgorsza? Ich również było kilka jak np. "Romeo i Julia" xD
    Krzyżaków przeczytałam i to bardzo szybko - jak już wzgryzłam się to zjadłam do końca :) Za czasów szkolnych chyba Żeromskiego nie czytałam :)
    Więcej niż raz przeczytałam "Quo Vadis" (kilkanaście razy), "Krzyżaków" (2-3), "Szatana z siódmej klasy", "Anię..", "O psie który jeździł koleją" i pewnie coś jeszcze by się znalazło :)
    Co do punktu 6 to u mnie "Wesele" - przeczytałam jak tylko nauczyłam się czytać :D
    Moja mama uważa, że Ferdydurke powinna zniknąć z kanonu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, zupełnie zapomniałam o "Szatanie z siódmej klasy", a przecież to taka zabawna, sympatyczna opowieść!
      O, a czym Ci "Romeo i Julia" podpadli? Znaczy poza oczywistym idiotyzmem ich zachowań^^;
      "Ferdydurke" bardzo lubię, ale potrafię zrozumieć, że jest zbyt dziwna dla wielu osób i przez to może męczyć.

      Usuń
  2. Ciekawe pytania i interesujące odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią poznam Twoje odpowiedzi, więc nie krępuj się i rób ten TAG:)

      Usuń
  3. Jak to miało być... A... CHYBA ŻARTUJESZ? xD. Ostatnio na tym tagu komentowałam o lekturach, które mi się bardzo podobały. To tu na odwrót: cierpiałam wręcz przy tutułach: "Plastusiowy pamiętnik", "Jądro ciemności", "Cierpienia młodego Wertera", "Zbrodnia i kara", "Ferdydurke", "Wesele", "Dżuma"... Kurczę, jeszcze pełno bym mogła wymienić :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ałała, widzę, że kanonowi lektur się mocno dostało;) Wszystkie, które wymieniłaś, ja akurat czytałam może nie z przyjemnością, ale mi nie przeszkadzały. To jednak nie to, co cudowne "Dziady" <3

      Usuń
    2. Na serio, to "Dziady" nie były złe ;). Szybko się czytało.

      Usuń
  4. Chyba żartujesz? "Dziady" jak dla mnie nie były męką, ale do swoich ulubieńców zdecydowanie bym ich nie zaliczyła. "Hobbita" rzecz jasna uwielbiam, ale nie w szkole go nie omawiałam. Za to "Dzieci z Bullerbyn" i "Tajemniczy ogród" też czytałam kilka razy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lektury w najmłodszych klasach były ciekawe, a może i to, że były jednymi z pierwszych książek, jakie się czytało, też wpływa na ich obraz w naszej pamięci? W każdym razie na "Dzieci z Bullerbyn" przyszła mi straszna ochota, chyba przy kolejnej wizycie w domu sobie po nie sięgnę;)

      Usuń
  5. Cz 3 dziadów jest świetna dla mnie gdy się o niej opowiada, czytając czułam się zmęczona i przytłoczona - w efekcie mało co zrozumiałam. Ale Dziady we fragmentach i przekazie zachwycają. Dla mnie jak na razie najlepsza lektura było quo vadis które przeczytałam dwa razy :p jeszcze na mnie czeka lalka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za "Lalkę"! Z tą lekturą to chyba jest tak, że jeśli się nie polubi/nie znienawidzi głównych bohaterów, to jest taka sobie. Natomiast jak zapała się jakimś mocniejszym uczuciem do któregoś z nich (na przykład czystą nienawiścią do Izabeli), to od razu robi się ciekawiej;)
      A "Quo Vadis" chyba czytałam, ale nie w szkole, tylko wcześniej, i nic z tego nie pamiętam, więc trzeba będzie sobie odświeżyć.

      Usuń
  6. Ja też uwielbiam "Dziady", choć całe, a nie tylko którąś część. :D A Prus zmęczył mnie każdą książką, którą popełnił, sama nie wiem dlaczego - chyba po prostu się nie lubimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspomniałam o 3 części, bo tę najbardziej lubię, ale tak jak mówisz, "Dziady" w całości są świetne:)
      No cóż, dla mnie Żeromski jest takim trochę męczącym pisarzem, to chyba ten okres nam nie służy;)

      Usuń
  7. Myśl o lekturach ostatnio towarzyszy mi nieustannie z uwagi na to, że będę teraz w klasie maturalnej. :P "Dziady" nawet mi się podobały, ale trochę odrzucił mnie ten zawarty mesjanizm. "Dzieci z Bullerbyn" chętnie też przeczytałabym ponownie, bo ostatnio dowiedziałam się, że tam akcja dzieje się w czasie drugiej wojny światowej i jestem ciekawa, co mogło mi umknąć, kiedy byłam młodsza. Zgadzam się co do tego, że do listy lektur dobrze by było dopisać też parę bardziej rozrywkowych pozycji, zwłaszcza w niższych klasach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ciekawe, zupełnie mnie ominęło to, że "Dzieci z Bullerbyn" dzieją się w takim okresie! Rzeczywiście trzeba będzie sięgnąć i się przekonać, czy jakieś szczególiki z nią związane mi nie umknęły podczas czytania.

      Trzymam kciuki za klasę maturalną i czytanie lektur!:)

      Usuń
  8. Cholera, chciałabym tak pisać ;D W kwestii lektur niestety nie mogę się wypowiedzieć, bo przez całe liceum przeczytałam dwie i to chyba te najgorsze (Kordian i Ciepienia Młodego Wertera), z czego tą drugą najchętniej spaliłabym na stosie i nie usłyszysz ode mnie ani jednego dobrego słowa na temat głównego bohatera :D. Czytałam same streszczenia i opracowania, bo lektury szkolne zabierały mi czas na moje własne (: I zawsze na polskim miałam obecnie czytaną książkę :) Myślę, że z nauczycielem mieliśmy cichy pakt, które na to zezwalał, bo na zadawane pytania zawsze odpowiadałam i wszystko miałam, to co za różnica, co robię na lekcji (na przykład pracę domową xd). Ach te szkolne czasy <3

    Ach. Nienawidziłam Akademii Pana Kleksa... Do dziś jej nie rozumiem.
    kasikowykurz.blogspot.com (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, dobry sposób na przetrwanie języka polskiegoXD
      "Akademię Pana Kleksa" znam tylko w wersji filmowej, którą zresztą uwielbiam, choć zawsze bardzo smuciło mnie, że nie ma w niej miejsca na dziewczynki><

      Usuń
  9. Wspomniałaś o "Przedwiośniu" i od razu widzę, tę akcję z usuwaniem "tudzież" i innych.
    "Dzieci z Bullerbym" również czytałam razy kilka. W sumie "Tajemniczy..." też zaliczył przynajmniej dwa czytania. :D


    I dziękuję bardzo za nominację, ale na TAG już odpowiedziałam z nominacji samej Wiedźmy :)
    http://unserious.pl/2017/01/tag-lekturowy/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahaha, skleroza nie boli! Na swoje usprawiedliwienie ma tylko to, że to już było daaawno, cały rok temu;P

      "Dzieci" i "Ogród" chyba każda z nas przeczytała parę razy, tak wynika z komentarzy:)

      Usuń
  10. Też Dzieci z Bullerbyn i Tajemniczy Ogród uwielbiam <3
    Nie zakrzyknęłam może głośno czytając o Dziadach, bo rozumiem dlaczego to dzieło wielkie itp. ale osobiście męczyłam się strasznie w czasie lektury, w ogóle to do mnie nie przemawia.
    Za to "Przedwiośnie" pamiętam, że bardzo mi się podobało, choć niewiele teraz z niego pamiętam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie sama myśl o "Przedwiośniu" powoduje ciarki, ale tak to jest, jedni lubią Cezarego, inni Konrada;P

      Coś jest w tych lekturach dziecięcych, że mamy o nich takie dobre wspomnienia, prawda?:)

      Usuń
    2. To chyba ta nostalgia ;) Aż nabrałam ochoty żeby sobie teraz obie pozycję powtórzyć, nie czytałam ich od wieków ;)

      Usuń
  11. Jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisane.

    OdpowiedzUsuń