Wiecie, czym jest new weird? To taki dziwny gatunek literacki, który zostawia czytelnika w stanie permanentnego zdziwienia i objawia się w postaci rysunkowych znaków zapytania wokół jego głowy. Połączenie starej, dobrej fantastyki we wszystkich jej przejawach (włączając w to science-fiction i urban fantasy) z horrorem, opowieścią supernatural i wszystkim, co dziwne i nie z tej ziemi w głowie autora. Dla kogoś, kto nie lubi takiego gatunkowego dziwoląga, książka w tym gatunku będzie prawdopodobnie straszliwą torturą. Dla mnie natomiast, jako wielbicielki Lovecrafta, pulpowych opowiastek horrorowych i ogólnego wariactwa literackiego, to coś, przy czym świetnie się bawię. Nawet jeśli natłok znaków zapytania nad moją głową przypomina chmurę gradową, a na twarzy gości wyraz permanentnego niemal zagubienia.
Jakby tu w skrócie opowiedzieć, o czym jest "Kraken" Miéville'a? Hmmm, może tak: wyobraźmy sobie londyńskie muzeum, w którego trzewiach istnieje sala, w której istnieje ogromny słój z idealnie zakonserwowaną kałamarnicą olbrzymią. A teraz wyobraźmy sobie, że ów słój, zdolny pomieścić ponad ośmiemetrowego stwora, znika z muzeum w niewyjaśniony sposób. Wyobraźmy sobie wyraz przerażenia i zdumienia na twarzy jednego z kustoszów, Billy'ego Harrowa, który jest nieszczęśliwym odkrywcą tego faktu. Pójdźmy dalej: co powiecie na specjalny oddział policji, zajmujący się podziemiem londyńskiego świata kultów, na dwóch przerażających panów, którzy być może od wieków chodzą po Londynie i zabijają ludzi w przedziwne sposoby, a także na związki zawodowe nie-martwych, ale i nie-żywych chowańców. Czujecie się trochę zagubieni? Witajcie w świecie Billy'ego, któremu znana i zrozumiała rzeczywistość nagle wali się na głowę. Witajcie również w głowie czytelnika, który postanowił zgłębić tajemnice tego przedziwnego świata.
O moich wrażeniach po przeczytaniu "Krakena" pisze mi się niemal równie ciężko, jak czytało mi się pierwsze rozdziały. Specyficzny styl autora to jeden z powodów, ale ważniejszym był fakt, że wrzuceni zostajemy od razu na głęboką wodę, zarówno fabularnie, jak i językowo. Potrafiłam jedynie współczuć Billy'emu, który podobnie jak ja został nagle wciągnięty w świat kultystów, dziwacznych wierzeń i jeszcze dziwniejszej magii i na którego pytania nikt nie udziela odpowiedzi. Przez pierwsze kilkadziesiąt stron oszołomiona próbowałam odnaleźć się w tej dziwacznej rzeczywistości rozdwojonego Londynu i nadal nie jestem pewna, jak mi się to w końcu udało. Chowańce, pięściarze (już nigdy nie popatrzę tak samo na ludzi w kaskach z opuszczonymi szybkami), gadający tatuaż, londynmanci i cała reszta tej dziwacznej ferajny, o co do jasnej cholerki chodzi? Na szczęście im dalej w opowieść, tym wszystko stawało się jaśniejsze i nieco bardziej zrozumiałe. Nieco, bo nie mogę powiedzieć, bym w całości objęła rozumem pokręconą wizję pisarza. I wiecie co? Właściwie to nie specjalnie mi to przeszkadzało. Było dziwnie, było niezrozumiale i po zakończeniu książki poczułam ogromny podziw dla wyobraźni Miéville'a, pomieszany z odrobiną troski o jego zdrowie psychiczne. Nie wiem, co autor brał podczas pisania, ale chyba sama od czasu do czasu chciałabym spróbować.
Jeśli chodzi o bohaterów, to mamy tu całą masę dziwacznych "osób" (zważcie na cudzysłów), od Billy'ego, który wydaje się całkiem normalnym, nieco rozmemłanym facetem, urastającym do rangi proroka wyznawców wielkiej ośmiornicy, poprzez przeklinającą jak żeglarz i kopcącą jak komin policjantkę Collingswood, aż do szefów dwóch największych grup przestępczych, których fizyczna forma jest, delikatnie mówiąc, przyprawiająca o palpitacje serca. Nie mogę również nie wspomnieć o Gossie i Subbym, dwójce przerażających zabójców, którzy zdecydowanie prowadzą w wyścigu o tytuł największych dziwolągów w całej tej pokręconej historii. Może i nie da się specjalnie polubić żadnej z tych postaci, może nie zależy nam specjalnie na ich losie, ale zapadają w pamięć (czy tego chcemy, czy nie) i łapiemy się pod koniec, że nie wiadomo jak i nie wiadomo kiedy zżyliśmy się z nimi i smutno się rozstawać.
Ostrzegam, przeczytanie "Krakena" wymaga od czytelnika ciągłej uwagi i skupienia. Język Miéville'a jest podobnie chaotyczny jak sama opowieść, dialogi toczą się niekiedy z pominięciem wszelkich zasad logiki (dlaczego nikt nie udziela na żadne pytanie odpowiedzi?!?), a nagromadzenie nowych słów i terminów może przyprawić o ból głowy. Nie pomaga również korekta, która parę razy a to ominęła przy- i zaimki, a to powtórzyła niepotrzebnie jakieś słowo, a to nie rozdzieliła wyraźnie kwestii mówionych przez parę osób.
Mimo wszystkich tych ostrzeżeń i zarzutów "Kraken" dostaje ode mnie cztery gwiazdki. Zapytacie zaraz, jak to, dlaczego? Ano dlatego, że zadziwiła mnie niesamowita wyobraźnia pisarza, zachwyciła plastyczność opisów wszystkich tych dziwów i dziwadeł, nie raz i nie dwa rozśmieszyła absurdalność sytuacji, w której znaleźli się bohaterowie, a nade wszystko zauroczył mnie unoszący się nad tym wszystkim duch lovecraftowskiej dziwaczności, którą uwielbiam i której najmniejsze nawet ślady w książce przynoszą mi ogromną radość.
Lubicie uczucie zagubienia i świadomość, że nie macie bladego pojęcia, o co chodzi, ale i tak chcecie więcej? W takim, i tylko takim wypadku, "Kraken" jest książką dla Was. Tym, którzy na to pytanie odpowiedzieli przecząco, nie polecam, chyba że jesteście masochistami czytelniczymi i lubicie męczyć się, próbując zrozumieć co, jak, gdzie i dlaczego.
tytuł: Kraken
autor: China Miéville
wydawnictwo: Zysk i S-ka
liczba stron: 620
ocena: ★★★★☆
Nie jestem do końca przekonana, czy to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to książka dla niewielu, tak sobie myślę^^; Dziwna strasznie, więc trzeba być wielbicielem tego typu literatury, inaczej można się naprawdę zmęczyć podczas prób czytania;P
UsuńJestem coraz bardziej zaciekawiona, więc chyba zrobię sobie prezent i kupię "Krakena". Bardzo lubię Lovecrafta, więc czuję, że to może być coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńSprawdź i koniecznie daj znać! Mniej tu bluźnierczej grozy niż u Lovecrafta, ale jednak coś w atmosferze i pokręconej wyobraźni pisarza przywodzi na myśl prozę samotnika z Providence. I choć jak dla mnie mistrzem weird fiction jest i na zawsze pozostanie Lovecraft, po inne tytuły Mieville'a na pewno sięgnę:)
UsuńWybacz ale jak czytam i słyszę Kraken to przed oczami mam Piratów z Karaibów xD (tylko pierwszą część uważam za dobrą. Ba... widzialam ją kilkanaścierazy :P Ale z każdą kolejną jest coraz gorzej)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy podołałabym tej książce :P
A ja nawet lubiłam drugą część! Widziałam ją co prawda tylko raz, ale jako jedna z niewielu nie wyszłam z kina zawiedziona ^w^
UsuńMogłabyś nie podołać, jeśli to pierwsze zetknięcie z tego typu literaturą. Choć z drugiej strony kto wie, może otworzyły by się Twoje oczy na zalety tej dziwnej prozy;P
JA nie widziałam żadnej w kinie a na ostatnią to nawet nei czekałam... żal komentować :P
UsuńNie wiem czy dotarłabym tak daleko aby miało się co otwierać xD
hmmm... brzmi intrygująco
OdpowiedzUsuńTakim jest, zwłaszcza jeśli przymknie się oczy na pewne niedociągnięcia (nie powiem nielogiczności, bo o tą od samego początku i z założenia jest trudno).
UsuńPowiadasz, że język jest chaotyczny jak latające wszędzie macki Krakena? ;)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie. ;)
Ujęłaś to obrazowo i bardzo dobrze oddałaś szaleństwo językowo-fabularne, jakie dzieje się na stronach;)
UsuńPo Twojej recenzji stwierdzam, że to książka dla mnie! Brzmi naprawdę intrygującą, wezmę ją pod uwagę przy najbliższych książkowych zakupach :)
OdpowiedzUsuńOby przypadła do gustu;) Specyficzna to literatura, ale wielbicieli dziwności na pewno zadowoli😁
UsuńKrakena znam tylko jako mistycznego potwora w filmach i książkach, ale ta historia wydaje się być oryginalna i ciekawa. Jednak ten dziwny styl i dziwny język chyba nie pozwoliłyby mi zaprzyjaźnić się z tą książką
OdpowiedzUsuńZ pewnością jest to specyficzna książka, spróbuj parę rozdziałów i jeśli Ci się początek nie spodoba, nie ma co kontynuować 😁
UsuńSuper że Ci się spodobała :) podobno "Kraken" jest jedną ze słabszych ksiażek autora ale moim zdaniem jest dobry, bardzo weird i jak napisałaś, pełny absurdalnych sytuacji
OdpowiedzUsuńTeż z takimi opiniami się spotkałam, dlatego postanowiłam, że sięgnę również po inne książki autora, żeby się przekonać, czy może być coś jeszcze dziwniejszego 😉
UsuńPo Twojej recenzji mam ochotę powiedzieć tak tej powieści :D Przekonuje mnie też jej nietuzinkowość, bo dosyć mam oklepanych schematów i czytania w kółko tej samej historii. Będę miała ten tytuł w pamięci, szczególnie że okładka mi się strasznie spodobała :D
OdpowiedzUsuńOkładka przyciąga wzrok, to prawda! Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii, jeśli kiedyś rzeczywiście zdecydujesz się na przeczytanie:)
UsuńJeszcze nic od Mieville nie czytałam, ale słyszałam już wcześniej, że to dobry autor i warto się koło niego zakręcić. Mam jego zbiór opowiadań i mniej więcej wiem, czego się spodziewać, aczkolwiek nie wiem, czy mnie się coś takiego spodoba, bo Lovecraft też jeszcze przede mną (ale czytałam ze dwa czy trzy jego opowiadania!). :)
OdpowiedzUsuńZ nim trzeba chyba trafić na odpowiedni moment, taki, kiedy masz ochotę na coś bardzo dziwnego. Lovecraft jest najlepszy, ale Mieville bardziej współczesny i przystępny:) Ciekawa jestem Twoich wrażeń, dlatego życzę nadejścia dziwnego dnia szybko;)
Usuń