środa, 4 lipca 2018

Czerwcowe podsumowanie czytelnicze ☆ミ

   Ach, ten Mundial! Ach, ta Liga Narodów! Człowiek chciałby poczytać, ale jak tu wziąć się za książkę, kiedy na ekranie komputera mają miejsce ogromne dramaty i jeszcze większe radości, no jak? Wielbicielką zarówno piłki nożnej, jak i siatkówki jestem od dziecka i raz na cztery lata dla tych dwóch dyscyplin rzucam wszystko inne w kąt. Tak właśnie wyglądał mój czerwiec, bardzo dobrze fanowsko i bardzo kiepsko czytelniczo. W towarzystwie sportowców udało mi się przeczytać sześć pozycji książkowych, w tym tylko jednego e-booka, plus trzy mangi po japońsku. Na szczęście jakościowo było dobrze, więc nie czuję wielkich wyrzutów sumienia.

   O mangach nie będę się rozpisywać, powiem tylko, że kupiłam kolejne cztery tomiki serii, co chyba jest wystarczającym dowodem na to, że historia opowiedziana w "Shinrei Tantei Yakumo" przypadła mi do gustu. O książce mojej koleżanki, Leeli McMullen powiem na razie tyle, że dla fanek (a może i fanów?) zespołów rockowych i opowieściach z gatunku magical girls/boys "Reverberations" jest pozycją może nie tyle obowiązkową, ile na pewno przynoszącą wiele radości i zabawy. To zaledwie pierwszy tom, przed nami całkiem pokaźna ilość muzyki, magicznych mocy i tajemniczych wrogów.

   Pierwszą z książek ukończonych w czerwcu była "Nomen omen" Marty Kisiel. Ciekawe jest to, że sporej części czytelników historia Salomei Przygody podobała się bardziej niż "Dożywocie", ja jednak należę do grupy, która owszem, bawiła się przy "Nomen omen" dobrze, ale jednak gorzej niż przy tej drugiej. Prawdopodobnie powodem byli bohaterowie, którzy choć sympatyczni i zabawni, mieli w sobie sporo schematyczności, a już Niedaś dosyć mocno mnie denerwował za każdym razem, gdy otwierał usta. Czyli cały czas. Poza tym odniosłam wrażenie, że mimo tego, iż Marta Kisiel we wszystkich swoich książkach używa sporo odniesień do kultury popularnej, w "Nomen omen" nagromadzenie ich było zbyt duże w samych kwestiach wypowiadanych przez postaci i podobnie jak odniesienia tego typu w prozie Stephena Kinga, tak i te tutaj szybko się  zestarzeją i dla czytelników sięgających po tę książkę za x lat staną się one niezrozumiałe i zbyt nachalne. Na plus na pewno zaliczyć trzeba większą ciągłość fabuły niż w "Dożywociu". 

      "Negatyw" Klaudiusza Szymańczaka to niezły debiut kryminalny tego autora. Opowieść o agencie FBI, rozgrywająca się dwutorowo - w Polsce i w Stanach Zjednoczonych - napisana jest niezłym językiem i potrafi wciągnąć. Miałam do niej parę uwag, przede wszystkim dotyczących niepotrzebnego według mnie rozbicia narracji na dwie osobne sprawy, w żaden sposób ze sobą nie związane, z których na dodatek ta polska potraktowana została po macoszemu. Mierził mnie również specyficzny sposób opisywania moralności głównego bohatera (więcej na ten temat można przeczytać w recenzji). Podsumowując uznałam jednak "Negatyw" za całkiem dobry kryminał, przy którym wielbiciele tego gatunku mogą się dobrze bawić i spędzić parę przyjemnych godzin. 

   Do "Niewidocznych akademików" za to nie mogę się przyczepić za nic. Czego my tu nie mamy! Magów biegających za piłką, Vetinariego będącego tyranem w iście tyrański, ale za to jakże ujmujący sposób, opowieść o ankh-morporkiańskich Romeo i Julii (choć obeszło się bez samobójstw i całej tej bezsensowności), modę krasnoludzką, psychopatę przebranego za fana, a także o wiele, wiele więcej. Sir Terry Pratchett w najwyższej formie, świetny humor, jednym słowem polecam ze szczerego serca.


   "Dear Ijeawele. A Feminist Manifesto In Fifteen Suggestions" Chimamandy Ngozi Adichie to niezwykła książka. Króciutka, zaledwie sześćdziesięciosześcio stronicowa, a zawierająca w sobie tak wiele treści! Moje odczucia po przeczytaniu na pewno będziecie mogli poznać w recenzji, którą mam nadzieję zamieścić na blogu pod koniec tego tygodnia, dlatego powiem na razie tylko tyle, że każdy, bez względu na płeć i bez względu na to, czy jest rodzicem czy nie, powinien po tę cieniutką książeczkę sięgnąć i przemyśleć sobie oczywiste wydawałoby się prawdy, które autorka zebrała w formie listu do swojej znajomej, a które w życiu codziennym często pozostają niezauważane czy wręcz ignorowane. "Dear Ijeawele" to lektura na jedną godzinę, ale jej treść powinna zostać z nami na całe życie.

   Ostatnią lekturą czerwca był dla odmiany kolos Dana Simmonsa, nie mniej jednak poruszający i dający do myślenia. "Terror" zalicza się w chwili obecnej do najlepszych według mnie książek tego roku i myślę, że ciężko będzie mi znaleźć lekturę, która wciągnie, przerazi i zachwyci mnie równie mocno jak ta mroczna opowieść o zaginionej wyprawie na daleką Północ. Pisarz w niesamowicie plastyczny i obrazowy sposób maluje przed nami wizję zamarzniętych pustkowi, gdzie mróz i lód wcale nie stanowią największego zagrożenia dla zagubionych marynarzy, największym wrogiem okazują się bowiem oni sami. Polecam tę książkę wszystkim, którzy kochają/nienawidzą zimy, którzy lubią opowieści ze świetnie zakreślonymi bohaterami, którym wreszcie nie straszne jest poświęcenie dla książki więcej niż jednego wieczora. Warto, po stokroć warto!


Podsumowanie gwiazdkowe 
trzy książki ★★★
dwie książki ★★★★
jedna książka ★★★★★


   W czerwcu przeczytałam zaledwie trzy książki z majowych zakupów, więc wyzwanie odnośnie czytania jednej trzeciej pozycji z poprzedniego book haula nie zostało wypełnione (siedemnaście książek! kogo ja chciałam oszukać). Na swoje usprawiedliwienie mam tylko i wyłącznie Mundial. Na szczęście postanowienie dotyczące czytania książek polskich autorów wypełniłam z nawiązką, a dodatkowo "Niewidoczni akademicy" zaliczyli się do wyzwania czytelniczego Kirimy (klasyka fantastyki). 


   Jak wyglądał Wasz czytelniczy czerwiec? Udało się Wam odkryć nowych ulubieńców? Czy może ten miesiąc był jednym z tych zupełnie przeciętnych? Dajcie znać w komentarzach!

19 komentarzy:

  1. Tak Liga Narodów i Mundial skutecznie niwelowały czytelnicze plany. ;) :D
    Choć sześć tytułów i tak uważałabym za miesiąc udany. :D

    U mnie udało się ilościowo w normie, choć wypadło trochę mniej stron.
    Za to same tytuły miałam bardzo udane (dwa słabsze, ale tego się spodziewałam). Polecam już bardzo "Ósme życie" i "Córki smoka". Z fantastycznych pozycji zaś "Bratobójcę" i "Tryskiel. Gwardia". :D

    Zaczytanego i niech Final Six będzie dla nas pomyślne (choć ten pierwszy mecz... :/).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i niestety, Final Six skończył się rozczarowaniem, choć ja cały czas wierzę, że nasz trener skupia się na mistrzostwach i Liga była tylko takim ostatecznym sprawdzeniem zawodników, którzy pojadą lub nie na zgrupowanie.

      Ale miało być o książkach! Mam nadzieję, że lipiec będzie trochę bogatszy w pozycje przeczytane, choć jest już dziewiąty, a ja właśnie skończyłam pierwszą książkę, więc... ^^;;;

      Będę sięgać po polecane przez Ciebie książki, to na pewno!:)

      Usuń
  2. myśle że 6 przeczytanych ksiązek w czasie kiedy mówisz że pilnie śledziłaś rozgrywki to bardzo dużo ;p dobrze ze w tym miesiącu trafiłaś też na najlepszą książkę tego roku :D mam nadzieję że lipiec będzie dla ciebie jeszcze lepszym pod względem czytelniczym miesiącem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby! Trzymaj kciuki, bo na razie nadal jest słabo, choć z drugiej strony Mundial się jeszcze nie skończył;P

      Usuń
  3. To bardzo dobry wyniki. Mnie udało się przeczytać 8 książek. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje i oby w lipcu było równie udanie!:)

      Usuń
  4. Według mnie to bardzo dobry wynik na prawdę :) Nie wiem dokładnie ile książek przeczytalam ale dużo ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak trzymać:) Wakacje, jeśli się je oczywiście ma, to świetny czas na nadrobienie zaległości, prawda?:)

      Usuń
  5. Sześć książek mimo Mundialu i Ligi Narodów to świetny wynik :) Co do "Terroru" zgadzam się w stu procentach. To najlepsza książka, jaką przeczytałam w tym roku.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *przybijam piąteczkę* "Terror" naprawdę zrobił na mnie ogromne wrażenie i cieszę się, że mogłam podzielić Twoją opinię o tej książce:)

      Usuń
  6. Nie oglądam piłki (obejrzałam tylko jeden mecz, Tunezji z czymśtam - ta precyzja pokazuje, jak bardzo byłam zaangażowana - bo leciał w środku nocy, a ja akurat nie mogłam spać, bo dusiłam się przez zapalenie krtani :P) to miałam wiecej czasu na czytanie ;) Ale wydaje mi się, że jeśli Ty śledziłaś rozgrywki, to 6 książek to i tak dobry wynik ;) Zwłaszcza że i Pratchett się załapał - mimo że w piłkarskiej odsłonie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, czy lipiec, w którym meczów będzie odrobinę mniej, stanie się miesiącem bardziej zaczytanym. I jak to nie oglądasz piłki?!?!?!? XD

      Usuń
    2. Normalnie, od gimnazjum nieogladanie świetnie mi idzie, kwestia praktyki :D a wiesz, ile czasu oszczędzam? Tylko w pracy mnie do szału doprowadzają jak nie ma innego tematu na lunchu nawet :p

      Usuń
    3. Współczułabym, gdybym nadal nie była w takim szoku XD Choć co do oszczędzania czasu to masz zdecydowanie rację...

      Usuń
    4. Poza tym u mnie nikt nie ogląda. Mąż obejrzał jeden, tata ze dwa... jakaś dziwna rodzina, z tego wynika ;)

      Usuń
    5. Ja też nie oglądam piłki! Ewelino nie jesteś sama! :D
      Ograniczam się tylko do bycia poinformowaną w kwestii wyników meczu, kiedy Polska gra. :P

      Usuń
    6. Ech... każdy ma swoje małe dziwactwa? 😁

      Usuń
  7. Gratuluję miesiąca. :) Zazdroszczę zwłaszcza tego Terroru. Chimamandą Ngozi mnie zainteresowałaś. Coś u nas wyszło od niej w Polsce, ale to chyba nie ta książka... Jeszcze sobie sprawdzę i może przeczytam, tamta też była króciutka, może to jednak to. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Terror” polecę raz jeszcze, bo to naprawdę kawał świetnej literatury. Adichie napisała bardzo prostą, naprawdę wcale nie odkrywczą książeczkę, ale wbrew pozorom te najbardziej oczywiste rzeczy często pozostają ukryte przed naszymi oczami i trzeba umieć je wyciągnąć na światło dzienne. Polecam!

      Usuń