piątek, 10 listopada 2017

TAG książkowy, czyli jak to okazało się, że jestem straszliwą blogową gadułą ☆ミ

   Nie przypuszczałam, że ten dzień kiedykolwiek nadejdzie, lecz dzięki cudownej Ewelinie z Gry w bibliotece stało się - została OTAGOWANA! Jako, że mam chwilowe wahania czytelnicze (jestem w trakcie "Words of Radiance" Sandersona, ale nie chcę tej książki skończyć za szybko, żeby potem nie umierać z tęsknoty przed dotarciem do mnie "Oathbringera", a znając życie zajmie to z dwa tygodnie po premierze; z drugiej strony nie potrafię się zabrać za nic innego, bo Sanderson... ach, te czytelnicze problemy), tag od Eweliny spadł mi jak gwiazda z nieba. 

   Zatem do dzieła!

  • Z jakim autorem/autorką chciałabyś porozmawiać osobiście i dlaczego?
W tym pytaniu królują panowie, a pierwsza dwójka nikogo raczej nie zaskoczy. 

J.R.R.Tolkien jest twórcą mojego najukochańszego fantastycznego świata, niesamowitej mitologii i cudownych bohaterów, więcej powodów nie potrzebuję. 

Brandona Sandersona chciałabym zapytać, skąd czerpie do swoich dzieł pomysły na magię i dlaczego, na wszystkie moce na ziemi i niebie, zabił (SPOILER!) Lightsonga? Znaczy ja wiem, dlaczego, ale DLACZEGO?!?!? 

Kornelowi Makuszyńskiemu natomiast chciałabym podziękować za jedne z największych wzruszeń mojego życia, czyli końcówkę "Przyjaciela wesołego diabła". Przepięknie napisaną i tchnącą taką dobrocią, że samo wspomnienie przyprawia mnie o łzy wzruszenia.

  • Czy robisz plany czytelnicze - na dany rok, miesiąc, wakacje? I czy udaje Ci się potem ich realizacja?
Jestem osobą robiącą bardzo niewiele planów, nie tylko czytelniczych. Lubię pewną dozę pozytywnej niepewności w moim życiu. Tak też jest z książkami - nie wiem, co ciekawego znajdzie się na mojej półce, albo na co przyjdzie mi ochota, albo co intrygującego znajdę w zbiorach rodziny i przyjaciół. Po co więc robić plany? Jeśli mam na oku książkę, którą chcę przeczytać, po prostu biorę ją do ręki i czytam. Wyjątkiem są maratony czytelnicze, w których udział po raz pierwszy w życiu wzięłam parę miesięcy temu. To jedyne okazje, kiedy rzeczywiście ustalam sobie tzw. listę TBR i się jej trzymam.

  • Czy w jakimś przypadku ekranizacja przerosła w Twoich oczach swój pierwowzór literacki?
Moim pierwszym impulsem była odpowiedź przecząca. Ekranizacja żadnej z moich ulubionych książek nie osiągnęła poziomu swojego literackiego pierwowzoru. Nie oznacza to, że np. takiego "Władcę pierścieni" Jacksona nie kocham na zabój, co to to nie. Ponieważ jednak nie ma na świecie dwojga ludzi o takiej samej wyobraźni, tak i wyobraźnia reżyserów, choć niekiedy niesamowita, nie odda na sto procent tego, co widzę w swojej głowie, kiedy czytam książkę.

Po chwili zastanowienia znalazłam jednak przykład, trochę oszukany, bo książki po prostu nie dałam rady przeczytać (nie lubię romansów, nawet tych historycznych) - "Przeminęło z wiatrem" z Vivien Leigh i Clarkiem Gable potrafiło utrzymać mnie w fotelu do końca historii, czego książkowy pierwowzór nie potrafił dokonać.

  • Kto jest Twoim najbardziej znienawidzonym bohaterem literackim?
To chyba najtrudniejsze z pytań w całym tagu, nad którym spędziłam najwięcej czasu. O ile nie znoszę setki, tysięcy postaci literackich, które przyprawiają mnie o tzw. wkurw, o tyle rzadko się zdarza, żebym zapłonęła uczuciem tak gorącym, że można by je nazwać nienawiścią. Jak się nad tym zastanowić, to zdumiewającym jest, o ile łatwiej jest mi kochać bohaterów książkowych. Z ciekawości, czy tylko ja tak mam, zadałam to pytanie mojej Mami, ale okazało się, że ona również nie potrafi na nie odpowiedzieć. 

Jak już jednak wspomniałam, poświęciłam temu pytaniu sporo czasu i mam odpowiedź, ha!

Jeżeli chodzi o znienawidzonego bohatera literackiego tego roku, to jest nim Eli z "Vicious" V.E.Schwab (jednej z najlepszych książek przeczytanych w tym roku, mam nadzieję odświeżyć ją sobie za niedługo i napisać recenzję). Och, jak ja nie znoszę tego sukinsyna! Zauważyłam, że bardzo dużo negatywnych emocji wywołują we mnie bohaterowie, którzy używają religii na wytłumaczenie swoich działań. Nie jestem osobą religijną, ale potrafię dostrzec, że każda wiara może swoim wyznawcom przynieść pocieszenie, ulgę i radość. Kiedy jednak ktoś tak jak Eli używa jej jako usprawiedliwienia dla swoich czynów (nie powiem jakich, polecam przeczytać, bo naprawdę warto), to wyzwala to we mnie okropną agresję i zgrzytam wtedy zębami ze złości. 

Najbardziej jednak znienawidzoną postacią w całym moim czytelniczym życiu jest bez wątpienia gnida, która zastrzeliła Winnetou. Gdziekolwiek jesteś, mam nadzieję, że cierpisz niewyobrażalne katusze!

  • W jakim książkowym świecie chciałabyś zamieszkać?
W wielu i w żadnym. Problem każdego chyba fana fantastyki - światy w ukochanych książkach są cudowne, magiczne i chciałoby się je odwiedzić choćby na chwilę, ale niestety, zazwyczaj wypełnione są również wojną, przemocą, a także przerażającymi istotami, na widok których ja osobiście umarłabym ze strachu. Dlatego może zmienię słowo "zamieszkać" na "odwiedzić", dobrze? Chciałabym odwiedzić Shire i wziąć udział w hobbickiej biesiadzie, zostać jeźdźcem smoka na Pernie, zobaczyć Ankh-Morpork i Patrycjusza (może być z daleka), przez chwilę potowarzyszyć Simonowi w krainie Sithów (ale zanim Ineluki zaczął mieszać), porozmawiać z Lightsongiem i wziąć udział w lekcji transmutacji u profesor McConagall. Mogłabym kontynuować w nieskończoność, ale przede mną jeszcze pięć pytań, więc może na tym poprzestanę.

  • Korzystasz z bibliotek, czy wolisz kupować książki na własność?
Zdecydowanie to drugie. Choć biblioteki, zwłaszcza te stare, lubię za ich atmosferę i ciszę, książki wolę kupować. Raz, żeby wspierać twórcę, którego lubię, dwa, żeby móc do książki wrócić zawsze, gdy mnie na to najdzie ochota. 

  • Czy zdarza Ci się czytać książki w obcym języku?
Bez przerwy. Ostatnimi czasy ilość przeczytanych książek anglojęzycznych jest co najmniej porównywalna, jeśli nie większa, niż tych wydanych po polsku. Lubię czytać w oryginale, bo przekonałam się na własne oczy, że dobre tłumaczenie nie jest tak częste, jakbym tego chciała. Czytam również po japońsku, choć tu królują mangi, bo nie mam cierpliwości do książek w tym języku (bez furigany ani rusz). Mam jednak nadzieję, że w przyszłym roku także w tym języku uda mi się przeczytać coś poza komiksowego.

  • Czy wracasz do książek, które już czytałaś? Jeśli tak, to dlaczego?
Wracam, i to wielokrotnie. Ukochane książki potrafię czytać co roku i za każdym razem odkrywam w nich coś nowego, zanurzam się w dobrze znane światy niczym w puchową pierzynkę, spotykam z bohaterami, którzy bliżsi są mi niż większość żyjących w naszym świecie osób. Nie zawsze czytam od deski do deski, niekiedy sięgam po konkretny rozdział czy tom, ale zawsze towarzyszy tym powrotom ogromna radość i trudno mi zrozumieć ludzi, którzy swoją przygodę z ulubioną książką kończą po jednym przeczytaniu.

  • Najbardziej przereklamowana powieść tego roku to...?
Chyba nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Po pierwsze nie jestem pewna, jakie książki ukazały się w 2017 roku, bo zupełnie nie śledzę nowości, i nawet gdy jakąś przeczytam, nie mam pojęcia, że taką właśnie jest. Po drugie, poza fantastyką czytam książki zupełnie przypadkowe i w dużej mierze starsze, a przynajmniej takie, o których rzadko słychać obecnie w blogosferze i na booktubie. Sięgnęłam do listy 100 bestsellerów na stronie Empiku i niewiele mi to pomogło, bo np. za takim Mrozem nie przepadam, ale czy mogę powiedzieć, że jego tegoroczne książki są przereklamowane, skoro ich nie czytałam? Raczej nie. Zostawiam więc pytanie bez odpowiedzi.

  • Najbardziej niedoceniony autor to...?
I znowu klops, i znowu problem z odpowiedzią. Sięgam zatem po listę przeczytanych przeze mnie w tym roku książek i... może Boris Akunin? Nie widziałam recenzji jego książek na żadnym blogu, a to przecież tak sympatycznie napisane kryminały. Albo Becky Chambers z jej "Daleką drogą do małej, gniewnej planety"? Autorka, która na anglojęzycznym booktubie ma się całkiem dobrze, i której książkę przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, a u nas jakoś o niej cicho, mimo że od premiery minęły z dwa miesiące.

   
   Uff, okazało się, że nie znam czegoś takiego jak krótka, acz treściwa odpowiedź. Jak na osobę, która w życiu prywatnym potrafi nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku przez długi czas, dostałam pisanego słowotoku. Gratuluję tym, którzy dotrwali do końca!

   Zapraszam do zrobienia tagu w postaci niezmienionej (wena twórcza wyczerpała się przy odpowiadaniu na pytania Eweliny;P) wspaniałe:

- Anię Halasz z Księganny,
- Cass z Cozy Universe,
- Akashę89 ze Straszliwa Buchling.



17 komentarzy:

  1. Widzę, iż mamy wiele wspólnego. Autorów, z którymi chciałbym się spotkać czy powroty do książek.
    Natomiast jedno nas różni plany - układam, później przekładam, ale i tak większość udaje się zrealizować. ;)
    No i fajnie było dowiedzieć się o Tobie czegoś więcej.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam umiejętność realizowania planów! Ja między innymi dlatego nie planuję, że nie potrafię się takich planów trzymać:P

      Usuń
  2. Dziękuję za nominację! Postaram się zmierzyć z tym book tagiem, choć wydaje mi się w sumie trudny, bo pytania do najlżejszych nie należą :D
    O tak, Kornel Makuszyński, trzeba by go spotkać, naprawdę!
    Jeśli chodzi o pozostałe pytania, to bardzo ciekawe odpowiedzi, szczególnie rozważania dotyczące najbardziej przereklamowanej książki tego roku. Choć ja wiem, w zeszłym roku mogłabym znaleźć idealną odpowiedź i może właśnie ją tam wstawię, oszukując system? :D Dla mnie taką książką była Fangirl. Oh, a wcześniej Kochając Pana Danielsa :D Zdecydowanie!
    Super tag, nic dziwnego, że jesteś gadułą, bo jak tu nie być czytając tyle książek!
    Jeszcze raz powiem, że podziwiam Twoje czytanie w języku angielskim, a drogę do małej planety muszę w końcu przeczytać!

    Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na odpowiedzi, bardzo ich jestem ciekawa^_^
      Ja "Fangirla" lubię, ale przyznaję, że czytałam zupełnie nic o książce nie wiedząc, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak booktube ani nie czytałam żadnych książkowych blogów. Ale wyobrażam sobie, że przy wielu pozytywnych recenzjach i obecności na blogach wszystkich i ich babci, można się zawieść na tej książce, bo nie jest jakim arcydziełem, bądźmy szczere:P

      Usuń
  3. Jeeeej <3 dziękuję za nominację :) właśnie się zastanawiałam jaki Tag wplanować a Ty mi taką niespodziankę robisz:) Już zapowiedziałam, że w niebie będę latać za Tolkienem, aż mi nie odpowie na wszystkie pytania, to może pobiegamy razem ? Gwarancja sukcesu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam w takim razie ćwiczyć!:P Wpadam za chwilkę również zobaczyć, jak tam tag się sprawił:P

      Usuń
  4. Świetny tag, może i ja się któregoś razu skuszę :) Zazdroszczę tego czytania po angielsku, ja niestety ale rocznie czytam może 2 lub 3 książki w oryginale bo mam wrażenie, że zajmuje mi to dwa razy więcej czasu niż po polsku... Ale wiadomo że trening czyni mistrza :)

    booklicity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuś się, skuś, z chęcią dowiem się nawyków innych czytelników:P

      Ja trenowałam na fanficach wiele lat i teraz rzadko która książka po angielsku sprawia mi trudność, dlatego warto ćwiczyć czytanie w tym języku, trzymam za to kciuki!:)

      Usuń
  5. Jej, cieszę się, że znalazłaś czas na odpowiedź na mój zestaw pytań i że sprawiło Ci to przyjemność :) Widzę, że niektóre pytania trochę Cię zagięły - chyba byłam aż nadto kreatywna przy wymyślaniu ;)

    U mnie Sanderson i Tolkien też znaleźliby się w czołówce autorów "do pogadania". Fascynacja Makuszynskim jakoś mnie ominęła, chyba nie czytałam żadnej jego książki :(

    A czytanie po japońsku... kosmos! Niby znam dwa orientalne języki, ale lingwistyczny Daleki Wschód mnie niezmiennie przeraża. Podziwiam!

    I cieszę się, że wracasz do książek - bratnia dusza, w końcu ;) Jakiś czas temu miałam na blogu posta o tym, do jakich książek muszę wrócić - zdecydowana większość odpowiedzi wskazała jednoznacznie, że ludzie... nie czytają książek po raz kolejny, bo szkoda im czasu. Zrobiło mi się przykro i był to główny powód, dla którego to pytanie trafiło na listę - sonduję dalej ;) Zwłaszcza że ja akurat wielokrotne czytanie uwielbiam i niektóre tytuły maltretuję w nieskończoność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa języki orientalne znasz i podziwiasz za japoński? To ja podziwiam!

      Wracam do książek i nie wyobrażam sobie tego nie robić. Nie odwiedzić Śródziemia? Nie pozachwycać się ukochanymi bohaterami? Co to za życie?!?

      Usuń
    2. No, może nie aż tak orientalne ;) hebrajski + arabski. Jak spojrzę na japoński, to nagle okazuje się, że moje semickie szlaczki są strasznie spójne, logiczne i podobne do języków europejskich, a co ;)

      Zgadzam się w całej rozciągłości :) Przypomniałaś mi zresztą, że Śródziemie czeka na mnie już z 10 lat... może zafunduję sobie powrót na Święta :)

      Usuń
  6. Widzę, że też jesteś fanką Brandona Sandersona ;) Z racji tego, że Archiwum burzowego światła, czytałam po polsku, mam opory przed tym żeby się teraz przestawić i sięgnąć po Oathbringer po angielsku. Ale z drugiej strony nie wiem jak wytrzymam do kwietnia, aż wyjdzie w Polsce część druga, dlatego zazdroszczę Ci braku dylematu ;)
    Miałam okazję być w tym roku na dwóch spotkaniach autorskich z Sandersonem w Polsce i oba wypadły świetnie. Było tyle ludzi, że spotkania były wydłużane o kilka godzin ale mimo tego każdy mógł bez problemu zadać przy podpisywaniu jakieś pytanie i zamienić z autorem kilka słów. Jak będziesz miała kiedyś okazję się na coś takiego wybrać to serdecznie polecam :D

    PS. Przegadane tagi są zawsze najlepsze ;)
    Pozdrawiam,
    Melete z kmelete.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że nie wytrzymałabym do kwietnia, nie ma szans. Zobaczymy, czy Tobie się to uda:P

      Zazdroszczę spotkań z Sandersonem! Choć znając życie pewnie stanęłabym jak głupia i nie potrafiła wykrztusić ani słowa, nie mówiąc już o zadaniu sensownego pytania^^;

      Usuń
  7. Zaskoczył mnie Makuszyński a umiejętności czytania w językach obcych szczerze zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako uczennica bardzo Makuszyńskiego lubiłam, a "Przyjaciela wesołego diabła" czytałam kilka razy:)

      Usuń
  8. Ale wiele odpowiedzi nam się pokrywa <3 Chociaż ja nałogowo korzystam z wszelkich dostępnych bibliotek i kompletnie nie umiem czytać w żadnym języku. (oprócz języka polskiego oczywiście).
    Kocham wracać do książek, czego kompletnie nie rozumieją moi znajomi. Wracanie do książki to jak spotkanie z dobrym przyjacielem <3
    Świetny tag!

    Pozdrawiam
    http://bakerstreetlibrary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wracanie do dobrych książek to najlepsze uczucie pod słońcem!
      Zapraszam do zrobienia:)

      Usuń