Dorian Gray to dla mnie jedna z najbardziej przerażających postaci w literaturze światowej. Jego początkowo ledwo zauważalna przemiana z niewinnego, słodkiego młodzieńca w okrutnego Narcyza, niszczącego życie swoich przyjaciół i wielbicieli to porażające studium psychicznego i moralnego zepsucia. To, w jaki sposób sam przed sobą potrafi wytłumaczyć swoje postępowanie, czy jest nim złamanie serca zakochanej w nim dziewczynie, czy morderstwo przyjaciela, przyprawiało mnie o gęsią skórkę z odrazy i wzburzenia, a świadomość, że tak niewiele potrzeba było, by z anioła zamienił się w demona (wystarczyła wszak jednak rozmowa z lordem Henrym i lektura otrzymanej od niego książki) jest przytłaczająca. Jak łatwo przekroczyć linię dzielącą dobro od zła, piękno od brzydoty! Można dyskutować, czy gdyby nie istniał przeklęty portret, życie Doriana potoczyłoby się zupełnie inaczej. Może tak. A może portret był tylko wymówką i bohater tak czy inaczej nie dałby rady zatrzymać toczącego go raka zepsucia.
Proza Wilde'a jest innym powodem, dla którego pozycja ta zasługuje na miejsce w kanonie literatury światowej. Niby prosta, a pełna jednak metafor oraz dowcipnych i ciętych dialogów. W kwestiach wypowiadanych przez bohaterów, a zwłaszcza przez lorda Henry'ego kryje się wiele bystrych obserwacji ludzkiej psychiki.
Dlaczego więc nie dałam książce najwyższej oceny?
Przede wszystkim uważam, że o ile od strony językowej prozie Wilde'a nie można nic zarzucić, o tyle w moim odczuciu cierpiał na syndrom zbytniego słowotoku. Słowa, słowa, słowa! Tak wiele w "Portrecie..." ciekawych i głębokich spostrzeżeń, zagubionych w lawinie słów i zbędnego filozofowania.
Nie przekonało mnie również zakończenie książki, jakieś takie pospieszne i nie pasujące do postaci Doriana. Zresztą każde z ważnych wydarzeń w życiu bohatera kończyło się nagle i niesatysfakcjonująco, jakby w ten sposób autor chciał podkreślić szybkość upadku moralnego i psychicznego Graya. Nie przekonało mnie to, uważam, że zamiast przydługich filozofujących przemyśleń lorda Henry'ego na temat urody, młodości, mądrości i głupoty autor mógłby bardziej zagłębić się w głowę i serce bohatera.
Warto jednak sięgnąć po "Portret Doriana Graya" i potraktować jego historię jako ostrzeżenie przed nadmiernym zapatrzeniem w siebie, w ideały młodości i piękna, które przy równoczesnym odrzuceniu moralności prowadzić mogą jedynie do brzydoty, okrucieństwa i w ostatecznym rozrachunku do upadku.
tytuł: Portret Doriana Graya
wydawnictwo: Mediasat Poland
ilość stron: 219
ocena: ★★★★☆
Ta książka to też mój wyrzut sumienia! Muszę w końcu ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńKsiążka jest króciutka, może zachwyci, może mniej, ale polecam!
UsuńNie czytam tej recenzji, bo "Portret.." jest na mojej liście do przeczytania... wrócę tu po lekturze :)
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na wrażenia :)
Usuń