sobota, 29 grudnia 2018

TO ŻYJE!!! Czyli krótkie podsumowanie 2018 roku☆ミ

   Tak, nie macie przywidzeń, grzybki z uszek nie były halucynogenne, zmęczenie nie przyprawia Was o omamy wzrokowe - Chmurzaste Zaczytanie wróciło z niebytu spowodowanego zastojem czytelniczym na miarę Mt. Everestu. Dojście do formy zajmie mi z pewnością trochę czasu, ale mam nadzieję, że w Nowy Rok wejdę naładowana energią i ogromną chęcią na czytanie i prowadzenie bloga.

   Zapytacie, co się stało, że na dwa miesiące zniknęłam z blogosfery/Instagrama i nie dawałam znaku życia? Cóż, jak już wspomniałam, dopadła mnie straszliwa blokada czytelnicza, przejawiająca się brakiem chęci nie tylko do pochłaniania literek, ale wręcz niechęcią do wzięcia jakiejkolwiek książki do ręki. Przeczytałam parę mang, żeby zabić czas w podróżach, ale nie potrafiłam się przemóc do sięgnięcia po "prawdziwą" literaturę. A tak dobrze mi w tym roku szło (-_-)

   Pomijając dwa ostatnie miesiące roku, czytelniczo było bardzo dobrze. Przeczytałam 80 książek (nie wliczając w to mang), spełniłam w zadowalającym mnie stopniu większość postanowień noworocznych, zamieściłam 77 wpisów na blogu. Założyłam także stronę na Facebooku, Goodreads i konto na Instagramie. Podsumowując, jestem z siebie dumna. Żałuję tylko tych dwóch miesięcy, ale cóż począć, każdego może taki dół czytelniczy dosięgnąć.



   Wrócę na chwilę do postanowień noworocznych, bo chcę je kontynuować także w nadchodzącym roku. Te, które udało mi się w większym lub mniejszym stopniu spełnić, to:

  • czytanie przynajmniej jednej książki polskiego autora na miesiąc (wiem, brzmi słabo, bo cóż to jest jedna książka; niemniej jednak przez dziesięć miesięcy udało mi się trzymać tego postanowienia, z czego bardzo się cieszę, bo chcę poznawać i wspierać polskich twórców),
  • pilnowanie, by stosik książek "do przeczytania" specjalnie się nie powiększał, poprzez czytanie co najmniej 1/3 pozycji z poprzedniomiesięcznego bookhaula,
  • regularne, co miesięczne zamieszczanie podsumowań czytelniczych (coś, z czym w pierwszym roku prowadzenia bloga zupełnie nie miałam do czynienia),
   Oprócz ostatniego kwartału roku (ach, ten zastój czytelniczy!) udało mi się również wypełnić czytelnicze wyzwanie Kirimy, dzięki któremu poznałam parę ciekawych pozycji z klasyki wszelakiej. Jeśli w 2019 roku znajdę jakieś ciekawe wyzwanie, również spróbuję w nim wziąć udział.

   Czego nie udało mi się zrobić? Ano nie dałam rady pisać o filmach i innych interesujących mnie przejawach sztuki popularnej, nie udało mi się również przeczytać żadnej z książek w języku japońskim, które cały czas patrzą na mnie z wyrzutem z półki "do przeczytania". Jednakże co się odwlecze, to nie uciecze, jak mawiają starzy górale, nadchodzi nowy rok, a z nim nowy entuzjazm do spełnienia postanowień, do których chciałabym dodać jeszcze jedno: ukończenie wszystkich serii, które zaczęłam, bo ta lista robi się coraz dłuższa.



   Jeśli chodzi o ranking przeczytanych książek, to nie chce mi się specjalnie nad nim myśleć (tym bardziej, że jutro wylatuję na parę dni i muszę się jeszcze spakować), dlatego będzie krótko:
  • najlepsza książka roku - "Terror" Dana Simmonsa, trylogia "Red Rising" Pierce'a Browna i "The Song of Achilles" Madeline Miller,
  • najgorsza książka roku - "Shadows Over Baker Street", czyli antologia inspirowanych Lovecraftem opowiadań, wśród których znalazło się parę perełek, ale nawet ja, zagorzała wielbicielka literatury pulpowej przyznaję, że większość z nich była okropna,
  • największe pozytywne zaskoczenie roku - "Japanese Short Stories" Akutagawy Ryūnosuke, bo klasycy literatury japońskiej raczej mnie ziębią niż grzeją, a tu proszę, spodobało mi się, a także "Kaszka z mlekiem" Sarah Turner, bo niby o wychowaniu dzieci, a jednak wywołała niejeden uśmiech na mojej twarzy (a dzieci nie lubię)
  • największe rozczarowanie roku - "Pierwszy róg" Richarda Schwartza, który im więcej o nim myślę, tym bardziej mnie denerwuje i irytuje.


   I tak oto, drodzy Odwiedzający, dotarliście do końca tego ostatniego w roku 2018 wpisu. Na nadchodzący rok życzę Wam wielu cudownych odkryć książkowych, wypełnienia postanowień noworocznych, jeśli takie zrobicie, radosnych powrotów do ukochanych opowieści, a przede wszystkim żadnego, nawet najmniejszego, zastoju czytelniczego!


11 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że wróciłaś :) Oby w Nowym Roku spełniły się wszystkie Twoje plany :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie czytelniczo 2018 rok wyszedł całkiem nieźle, ale jakoś wzrósł mi % książek, które mi się nie albo średnio podobały. W związku z tym, po raz pierwszy ułożyłam sobie porządny TBR na nowy roczek :). Za podsumowanie się może wezmę, jak do końca na Goodreads ogarnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki za powodzenie w wypełnianiu postanowień noworocznych. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz... czasem człowiek potrzebuje takiej przerwy. czasem dopada go taka niemoc czytelnicza... ciesz się, że to tylko 2 miesiące bo uwierz, że potrafi więcej. A tak? Na pewno wrocisz z pełną werwą i siłą. Zapałem ;) Powodzenia w realizowaniu postanowień i oby kolejny rok usatysfakcjonował Ciebie nie tylko czytelniczo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że wróciłaś. :D
    No i widzę, że z tymi książkami po japońsku masz tak samo jak ja z książkami po słowacku. Ciągle gdzieś odkładam ich czytanie w czasie. ;) :D

    Trzymam kciuki za postanowienia na Nowy rok i żeby Cię książkowe przemęczenie w nim nie dopadło. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. trzymam kciuki za kolejny fajny rok czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że wróciłaś. <3 Niestety końcówki roku zwykle są ciężkie. Tobie również życzę wspaniałego nowego roku pełnego świetnych lektur i fajnego wyjazdu. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Każdemu może zdarzyć się chwilowy zastój, a książek i tak czytasz dużo dużo więcej niż przeciętny polak. Ja w tym roku przeczytałam 52 książki a w zeszłym 100 więc spadłam prawie o połowę, ale nie ma co panikować narobi się :P.
    Szczęśliwego Zaczytanego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  9. No dobra, to jednak żyje, czy nie żyje? ;) Bo znowu zniknęłaś :( Przyznam, że ja sama mam mega kryzys ostatnio (caaałe 2 posty od miesiąca), więc wiem, co czujesz. Z tym, ze u mnie kryzys dotyka wybitnie pisania, czytanie jakoś idzie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uważam, że czytanie przynajmniej jednej książki polskiego autora na miesiąc to dobry wynik :)
    Jestem recenzentką na etacie, zapraszam na wpis.
    OBSERWUJĘ i będzie mi miło, jeśli i Ty dołączysz do grona moich obserwatorów.
    wtrybieoffline.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaglądam i zaglądam i nie mogę się Ciebie doczekać! ;) Też mam w tym roku plany, ale przede wszystkim czytania zaległości zwłaszcza tych autorów, których od tak dawna obiecuję, że poznam, a później się okazuje, że wciąż się z nimi nie spotkałam. Poza tym chcę co najmniej raz w miesiącu czytać książkę papierową - mam na regale chyba z 500 książek, a ponad połowa z nich leży smutna nieprzeczytana i czas to zmienić. ;)
    Jeśli chodzi o ostatnie dwa miesiące to o ile mój styczeń był czytelniczo bardzo efektywny, bo nie tylko sporo przeczytałam, ale były też dwie pozycje papierowe, o tyle luty to makabra. Przez ostatnie dwa tygodnie mam zastój roku (i to już w lutym!), ale niestety przyczyną jest proza życia, bo mam w pracy dramatycznie pracowity czas. Miałam nadzieję, że od jutra uda mi się w końcu złapać oddech, ale niestety - mój dziadek trafił do szpitala więc zawijam kiecę i dalej lecę... Wracaj do nas! ;) Ściskam!

    OdpowiedzUsuń