piątek, 27 kwietnia 2018

Nad pięknym, krwistym jeziorem - Artur Urbanowicz "Gałęziste"

   Od czasu, kiedy przeczytałam ostatni horror minęło hoho i jeszcze trochę. Od czasu przeczytania polskiego horroru minęło... właściwie to nie minęło nic, bo do tej pory jakoś tak się składało, że nie trafiłam na książkę z tego gatunku napisaną przez polskiego autora. Dlatego właśnie gdy Artur Urbanowicz zapytał na facebooku, czy ktoś nie chciałby dołączyć do recenzentów jego książki "Gałęziste", rzuciłam się na okazję jak wygłodzony pies na przysłowiową kość. Wreszcie okazja do zapoznania się z rodzimym horrorowym podwórkiem, takiej przepuścić nie można!

   "Gałęziste" to opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy by ratować swój związek wyruszają w podróż na Suwalszczyznę, o dziwacznej wiosce i jeszcze dziwniejszych jej mieszkańcach, o lesie, który normalnym lasem nie jest i o wierze, zarówno w Boga chrześcijańskiego, jak i w siły zupełnie innego pochodzenia.

   Opowieść w większej jej części śledzimy oczyma dwójki głównych bohaterów, Karoliny i Tomka. Ona, wierząca i praktykująca katoliczka, dziewczyna empatyczna aż do przesady, często naiwna, ale ogółem dobra i sympatyczna. On, ateista stuprocentowy, wszystko pragnący wytłumaczyć naukowo, buc i postać tak antypatyczna, że aż niezrozumiałym jest, jakim sposobem Karolina nie tylko z nim wytrzymuje, ale naprawdę głęboko go kocha. Dzieli ich praktycznie wszystko, a spojrzenie na wiarę jest jednym z głównych pretekstów do dyskusji (a raczej kłótni) między nimi. Wyprawa na Suwalszczyznę ma być tym, co pomoże ich związkowi i na nowo scementuje ich uczucie. Niestety, jak to w horrorach bywa, sielankowa w zamierzeniu wyprawa turystyczna zmienia się w koszmar, a kwestie wiary okażą się o wiele ważniejsze, niż się im wydawało.

   Udało się Arturowi Urbanowiczowi stworzyć bohaterów wyrazistych, o których łatwo sobie wyrobić szybko opinię i którzy pozostają wierni swojemu wizerunkowi praktycznie do końca opowieści. Niestety, w tej wyrazistości są oni również bardzo schematyczni, przez co postać na przykład takiego Tomka, chłopaka, z którym w rzeczywistości nie zamieniłabym pół słowa, bo buc z niego i skurczybyk, denerwowała mnie przez całą książkę tak bardzo, że choćby rozszarpywano by go na strzępy, nawet nie drgnęłaby mi powieka w geście współczucia. Właściwie z punktu widzenia horroru nie jest to wielki zarzut, bohaterowie tego typu wpisani są w konwencję gatunku, ale jednak chciałabym postaci trochę bardziej skomplikowane, trochę bogatsze wewnętrznie. Na szczęście oprócz Tomka i naiwnej Karoliny mamy też postaci drugoplanowe, takie jak podejmująca ich w swoim domu Natalia czy przypadkowy znajomy Andrzej Rogucki, które dodają smaczku i życia fabule.

   Tym, co bez wątpienia stanowi największy plus "Gałęzistego" jest wioska Białodęby i otaczająca ją tajemnicza aura niesamowitości i niepokoju. Pan Urbanowicz bardzo sprawnie operuje piórem, a przy tym wie, co może przyprawić czytelnika o drżenie niepewności i poczucie, że coś jest nie tak. Chwyty znane wszystkim z filmów grozy, jak zmieniające się zdjęcia i obcy ludzie wodzący za bohaterami martwym wzrokiem działają i tu, bo autor wie, jak je przenieść na język pisany. Jeśli w tym zakresie mogę się do czegoś przyczepić, to do tego, że z czasem literackich odpowiedników filmowych jump scares zrobiło się tyle, że od mniej więcej dwóch trzecich książki przestały mnie one straszyć i emocjonować, a zaczęły przyprawiać o ból głowy od przewracania oczami z irytacji. Niemniej jednak połączenie typowych scen grozy z lokalnymi legendami i pogańskimi wierzeniami daje interesujący i nieprzyjemnie dziwny miszmasz. Podobały mi się również opisy przyrody suwalskiej, dzięki którym poznałam trochę tamte tereny (niestety, do dziś nie miałam okazji odwiedzić tej części Polski).

   Na plus zaliczyć również muszę rozważania bohaterów na temat wiary. Ich dyskusje, zwłaszcza te toczone podczas przejażdżki po jeziorze z panem Roguckim, pokazują, że autor poświęcił wiele czasu na zastanowienie się nad zagadnieniem Boga i jego istoty, a także wierzeń zupełnie z nim niezwiązanych, które istniały na długo przed nadejściem do Polski chrześcijaństwa i które pewnie nadal w jakiś sposób istnieją.

   Co do minusów, to oprócz wspomnianych wcześniej moich problemów z bohaterami "Gałęzistego", dodać muszę nadmierne, w moim odczuciu, nagromadzenie wulgaryzmów w wypowiedziach Tomka i Karoliny (zwłaszcza jej, biorąc pod uwagę, jaką postacią jest i jakie podejście do życia prezentuje). Rozumiem, chciał autor oddać typowy język obecnych nasto i dwudziestoparolatków, co zresztą udało mu się bardzo dobrze. Proszę mi jednak wierzyć, istnieją ludzie w wyżej wymienionych grupach, którzy potrafią sobie bez kurew za przecinek poradzić i których taki język razi. Za minus uznaję również zupełnie w moim odczuciu niepotrzebne wstawki mówiące nam o tym, że "nie spodziewali się, jak ważne w ich przyszłości będzie to a tamto" i że "nawet nie wiedzą, jak wielki błąd właśnie uczynili". Uważam, że lepiej, gdy czytelnik sam odkryje, że takie a takie wydarzenie miało taki a taki skutek, a tego typu zapowiadanie przyszłych wydarzeń wyrywa odbiorcę z historii.

   Podsumowując muszę uznać "Gałęziste" za niezły debiut i całkiem sprawnie napisany horror/historię grozy. Czytanie książki wieczorem przy jednej zaświeconej lampce na pewno nie należało do najprzyjemniejszych przeżyć (mimo, że horrory oglądam pasjami i mało rzeczy jest mnie w stanie przestraszyć). Jest parę elementów, nad którymi autor powinien popracować, mniej od strony językowej, a bardziej od strony tempa akcji i kreacji bohaterów, ale widzę w prozie pisarza zapowiedź kolejnych naprawdę niezłych, trzymających w napięciu opowieści.


tytuł: Gałęziste
autor: Artur Urbanowicz
wydawnictwo: Novae Res
liczba stron: 462



ocena: ★★★☆☆

12 komentarzy:

  1. W sumie ta pozycja to ciekawe "zjawisko" - debiut, wydany przez wydawcę, któremu sama nie ufam, a jednak ciągle gdzieś się pojawia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę oszukiwać, jest w książce sporo niedociągnięć, ale naprawdę nie jest źle i warto sobie gdzieś nazwisko tego pisarza zapisać na przyszłość:)

      Usuń
  2. Chyba nie dla mnie, nie przepadam za horrorami, chociaż może bym się skusiła dla tych rozmów o wierze. Z drugiej strony mam alergię na wkurzających bohaterów więc pewnie bym nie zdzierżyła Tomka :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomka być nie znosiła, to mogę Ci zaręczyć XD

      Usuń
  3. przyjemnie, chociaż momentami z gęsią skórką czytało mi się Gałęziste :D czytałam też Grzesznika tego autora i kurcze, tam było straszniej :D w sensie horroru :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Grzesznik" jeszcze przede mną, ale myślę, że sięgnę i po tę książkę z ciekawością, jak autorowi tym razem wyszli bohaterowie.

      Usuń
  4. Jako debiut uważam, że książka była dobra. Mnie najbardziej przeszkadzało to, iż momentami z niej zrobił się przewodnik po Suwalszczyźnie. Napięcie, akcja , a tu pięć stron "a teraz popatrzą państwo w prawo, tam znajduje się...". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a ja właśnie za tę "przewodnikowość" lubię tę książkę trochę bardziej niż byłoby bez niej:)

      Usuń
  5. Muszę przyznać, że horrory to nie jest coś, za czym przepadam, ale zaciekawiłaś mnie. Pomysł na zestawienie dwóch tak różnych osobowości wydaje się interesujący. Chociaż dla mojego spokoju ducha chyba lepiej... żebym nie czytała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie masz doświadczenia z czytaniem horrorów, to moją radą jest nieczytanie ich wieczorami. Przez "Gałęziste" na pewno przejdziesz bez problemu, ale w świetle dnia;P

      Usuń
  6. Gałęziste wrzuciłam sobie na listę do przeczytania krótko po premierze i jakoś nie mogę się zabrać. Nie ukrywam, że horrory to nie do końca moja bajka, co nie pomaga w przyśpieszeniu decyzji o lekturze oczywiście ;) Ale kusi, bo wszyscy recenzenci na których teksty trafiłam są zgodni, że to całkiem elegancki debiut jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jak nadejdzie jesień i Halloween najdzie Cię ochota na "Gałęziste"?

      Usuń