wtorek, 8 maja 2018

Minimalistyczny book haul - kwiecień 2018 + krótkie podsumowanie miesiąca

   Przede mną podsumowanie majówkowego bookathonu i góra nie napisanych recenzji, ale postanowiłam zacząć od spóźnionego book haula i czytelniczego podsumowania poprzedniego miesiąca, bo drugi tydzień maja się zaczął, a na blogu pustki panują i wiatr wieje.

   Kwiecień okazał się miesiącem, który udowodnił, że jak bardzo się postaram, to jestem w stanie ograniczyć zakupy książkowe do minimum. Być może przyczynił się do tego fakt, że przez połowę miesiąca nie było mnie w kraju, a także świadomość, że to maj wyznaczyłam sobie na miesiąc, w którym wykorzystam karty urodzinowe do Empiku i tym samym zasypię się książkami. Było nie było, zakupy kwietniowe ograniczyły się do stosiku na zdjęciu poniżej ↓


   Jak widać, zdobycze kwietniowe to:

  • cztery książki papierowe (dwie po polsku i dwie po angielsku),
  • jeden e-book po angielsku,
  • jeden komiks po polsku,
  • dwie mangi po japońsku.

   Dlaczego kupiłam najnowszy, trzydziesty pierwszy tomik "Haikyuu!!" i artbook do tejże serii, nie muszę chyba tłumaczyć. Uwielbiam i tyle. "Nightwinga" za to kupiłam z czystego sentymentu, dawno już nie czytałam komiksu z uniwersum DC, a do Nightwinga zawsze miałam słabość.

   Na "Thunderhead" Neala Shustermana czekałam z niemałą niecierpliwością, bo pierwsza część tego młodzieżowego cyklu s-f całkiem mi się spodobała, a na dodatek słyszałam wiele opinii, że druga część jest jeszcze lepsza. "Rosemary's Baby" Iry Levina kupiłam niejako z rozpędu, bo jak już zamawiać książki na BookDepository, to lepiej w kupie, a poza tym miałam ochotę przekonać się, jak też ten klasyk odbiorę w formie oryginalnej, książkowej. Za to "Meet Cute" kupiłam tylko dlatego, że Amazon zaoferował cenę jednego dolara, a chciałam zobaczyć, czy moja niechęć do opowieści romantycznych będzie również obecna przy formach krótszych (książka jest zbiorem opowiadań).

   O "Kobiecie w oknie" A.J.Finn i "Niedźwiedziu i słowiku" Katherine Arden wiem tylko tyle, ile zdołałam przeczytać na blogach tudzież zobaczyć na youtubie. Postanowiłam jednak, że wypadałoby się przekonać, czym to to jest i czy rzeczywiście warte jest swojego rozgłosu (plus okładka tej drugiej książki jest śliczna, podoba mi się bardziej niż wydania anglojęzycznego).

   To tyle, jeśli chodzi o zakupy książkowe. Wiem, niektórzy powiedzą, że osiem pozycji to nadal dużo, ale dla mnie jest to stosik wyjątkowo niewielki, plus w połowie składający się z komiksów, więc ten tego. Przejdźmy zatem do czytelniczego posumowania miesiąca.

Na zdjęciu brakuje książki Trevora Noah, którą przekazałam w chętne ręce Mamy, a także "Gałęzistego" Artura Urbanowicza, którą czytałam w formie elektronicznej.

   Tutaj również jest gorzej, niż w marcu, który był miesiącem rekordowym pod względem ilości przeczytanych książek, ale takie spowolnienie tempa chyba było mi potrzebne. Szkoda tylko, że mniejsza ilość pozycji (osiem bez wliczania arbooka do "Haikyuu!!, którego przeczytać się nie da ze względu na zawartość składającą się w dziewięćdziesięciu procentach z obrazków) nie równała się większej ilości recenzji, ale cóż poradzić, gdy do wyboru jest pisanie lub spanie, zwycięzca może być tylko jeden.

   "Dear Martin" Nica Stone'a to poruszająca opowieść o młodym czarnoskórym Amerykaninie, który boryka się z traumą po bezzasadnym i brutalnym aresztowaniu przez policję, a także z ogólną znieczulicą i rasizmem, wszechobecnym z społeczeństwie amerykańskim. Recenzję mam nadzieję pewnego dnia napisać, na razie powiem tylko tyle, że o ile tematy poruszane przez autora są ważne i dające do myślenia, o tyle nie do końca przekonał mnie język pisarza i postać głównego bohatera.

   Dla odmiany Trevor Noah w swoim "Nielegalnym" przekonał mnie wszystkim, i językiem, i humorem, i zaskakującą ilością informacji na temat apartheidu, o którym do tej pory niewiele wiedziałam. Więcej o książce znajdziecie w jednej z niewielu recenzji napisanych w kwietniu, o tu.

   Jako wielbicielkę horrorów, którą od czasu do czasu nachodzi ochota na maratony filmowe tego gatunku (spędzam wtedy godziny przed ekranem komputera, aż ogarnia mnie znieczulica i przestaję się bać), wyjątkowo mało ruszają mnie opowieści przerażające w formie pisanej. Owszem, zwłaszcza wieczorami ogarnia mnie nieprzyjemne uczucie bycia obserwowaną, a wyobraźnia w każdym cieniu widzi potwora, ale przyzwyczaiłam się już do tego, że właśnie słowo nieprzyjemny najlepiej określa moje doświadczenie z taką literaturą. Także "Rosemary's Baby" Iry Levina tym słowem bym określiła, przy czym dodałabym trochę o świetnym budowaniu napięcia, zupełnym niezestarzeniu się opowieści i uczuciu, że rzeczywiście ma się do czynienia z klasyką.

   Obie polskie pozycje - "Wszyscy patrzyli, nikt nie widział" Tomasza Marchewki i "Gałęziste" Artura Urbanowicza - to powieści debiutanckie, w którym widać duży potencjał autorów, ale i pewne niedociągnięcia warsztatowe (u Marchewki z budowaniem napięcia i postaci, u Urbanowicza z językiem i postaciami). Myślę jednak, że warto sięgnąć po te książki, by przy kolejnych pozycjach zaobserwować rozwój obu pisarzy.

   Ostatnią z napisanych w kwietniu recenzji była ta o "Thunderhead" Neala Shustermana. Autorowi udało się coś, co nie jest wcale częste w przypadku cykli książkowych - drugi tom jest lepszy niż pierwszy! Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, w jakim kierunku przebiegł nie tylko rozwój fabuły, ale i rozwój głównych bohaterów. Wszystkim, którzy zastanawiają się, czy sięgnąć po polskie wydanie, które albo już, albo za chwilę ma się na polskim rynku pojawić, mogę powiedzieć, że warto.

  Na koniec zostawiłam sobie "Golden Son" Pierce'a Browna, drugiej części trylogii "Red Rising", do której recenzji jeszcze nie napisałam, ale którą zachwyciłam się niesamowicie, podobnie jak trzecim tomem przeczytanym już w maju. Cóż to była za jazda, co za emocje! Dawno już nie czytałam książki science fiction, która tak by mnie poruszyła. Nadal nie ochłonęłam do końca, ale gdy w końcu wezmę się za recenzję, możecie spodziewać się dużej ilości ochów i achów.

   Podsumowanie gwiazdkowe

trzy książki ★★★
trzy książki ★★★★
jedna książka ★★★★★

   Po raz pierwszy w tym roku nie udało mi się spełnić postanowienia noworocznego dotyczącego czytania 1/3 book haula z poprzedniego miesiąca. Na czternaście książek kupionych w marcu udało mi się przeczytać w kwietniu zaledwie cztery. Wstyd! Za to pojawiły się na liście przeczytanych dwie pozycje polskich autorów, a "Rosemary's Baby" zasiliło kwartalne wyzwanie czytelnicze Kirimy dotyczące klasyki. 


   Jak wyglądał Wasz kwiecień? Udało się przeczytać te książki, których ukończenie sobie zaplanowaliście? Mam nadzieję, że maj będzie dla Was miesiącem czytania w plenerze, bo pogoda zachęca do pikników z ukochanymi książkami jak nigdy.

17 komentarzy:

  1. Podziwiam zacięcie do czytania w obcym języku - ja się ostatnio totalnie nie mogę zabrać. W tym roku nie przeczytałam jeszcze ani jednej książki po angielsku (tutaj wina legimi - jak mogę łatwo i bezkosztowo sięgnąć po polskie wydanie, to nie chce mi się szukać / kupować wersji anglojęzycznej, która w przeciwnym razie miałaby przewagę), ani po hebrajsku. I nie oznacza to, że nic nie czeka w kolejce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był taki czas, że też tak miałam, ale od kiedy kupiłam sobie Kindle'a to się zmieniło. Zwłaszcza fantastykę lubię czytać w oryginale, a amazon robi od czasu do czasu fajne promocje, podobnie jak bookdepository, więc trudno się oprzeć. Trzymam kciuki, na pewno jak już się przełamiesz, to pójdzie jak z górki:)

      Usuń
  2. Z zakupami to rzeczywiście nie poszalałaś. ;)
    Co do Haikyuu!! jak zawsze zazdraszczam bardzo. :D

    Co do mojego kwietnia, to jestem ponad to, co sobie zaplanowałam. Za wszystko odpowiedzialne są korki spowodowane kolejną przebudową drogi - ale myślę, że ten "nad stan" jakoś uciągnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo nie będziesz musiała zazdraszczać;P

      W takim razie tylko tak trzymać! Nie dać się korkom, a wręcz wykorzystać bestie do jeszcze szybszego powiększania biblioteczki przeczytanych książek:)

      Usuń
  3. Nigdy nie planuję, kiedy i co przeczytam. Czytam to, na co mam akurat ochotę. Czasem goni mnie termin oddania recenzji, więc muszę się spiąć i przeczytać książkę nieco szybciej. :D
    Gratuluję Ci świetnego wyniku.

    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze rozumiem, oprócz maratonów, w których zaczęłam brać udział dopiero niedawno, nigdy nie nakładam sobie z góry ułożonej listy "do przeczytania". Gorzej, gdy musisz napisać recenzję dla wydawnictwa, a przynajmniej tak sobie wyobrażam, jako że sama jeszcze żadnej współpracy nie podjęłam^_^

      Usuń
  4. Dla mnie nawet tyle kupionych książek to szaleństwo :D Super że Ci się podobały dalsze tomy Red Rising, jak już będę miała pieniążki to się zaopatrzę :) W moim przypadku w kwietniu nic nie przybyło, zakupy się zbierają od lutego i doprawdy nie wiem, jak to wszystko kupię :o
    skoro w kwietniu mało książek nabyłaś to pomyśl jaka będzie frajda jak sobie sprawisz urodzinowe prezenty :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szaleństwo to się będzie działo w maju...
      Trylogia "Red Rising" skradła mi serce i naprawdę mam ochotę rzucić wszystko inne w cholerę i przeczytać ją jeszcze raz:)

      Usuń
  5. Też sobie kupiłam "Niedźwiedzia i słowika". Wśród tych osób na Goodreads, co obserwuję, bardzo dobre opinie. I ta okładka zabójczo piękna ^-^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? A i czyta się naprawdę przyjemnie, recenzja już niedługo^_^

      Usuń
  6. Czuję się coraz bardziej zachęcona do serii Pierce'a Browna, jak uda mi się gdzieś znaleźć pierwszy tom w przyzwoitej cenie to pewnie w końcu po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj, czytaj i daj znać, jak się Tobie spodobała:)

      Usuń
  7. Coraz częściej widuje wypowiedzi ludzi, którzy postanawiają czytać klasykę. Ja zdecydowałam o tym jakieś dwa lata temu i trzymam się tej decyzji. Sporo klasyków za mną ale mam świadomość, że jeszcze więcej przede mną - z przyjemnością sięgam po kolejne tytuły (aktualnie "Wojna i pokój") :)
    "Niedźwiedzia i słowik" przeczytałam ale wiem, czy chcesz bym coś Ci pisała (nie zdardzajac fabuły) - chyba jednak się wstrzymam ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też już przeczytałam, więc może będziemy mogły się powymieniać spostrzeżeniami:)

      Usuń
    2. Z przyjemnością :)
      Ja już o "Niedźwiedziu..." pisałam. Poczekam na Twoją recenzję ;)

      Usuń
  8. Jak zawsze światowo u Ciebie. ;) Stosik piękny i wcale nie ma tych książek mało. Co do postanowień/wyzwań, ja nawaliłam w kwietniu ze swoimi. Niby przeczytałam książkę z klasyki, ale nie zdążyłam jej zrecenzować. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przeczytałaś, to najważniejsze! A recenzja się napisze (mówi ktoś, kto zalega z recenzjami że hej><).

      Usuń