wtorek, 19 czerwca 2018

Cienka, szara linia między pozytywem i negatywem - Klaudiusz Szymańczak "Negatyw"

   Nie wiem, czy też tak macie, drodzy Odwiedzający, że niekiedy książka niekoniecznie bardzo dobra, wręcz powiedziałabym przeciętna, spełnia dokładnie Wasze oczekiwania i dobrze się przy niej bawicie mimo wszystkich jej niedociągnięć? I potem ciężko jest Wam ją ocenić, bo z jednej strony spełniła swoje zadanie, czyli dostarczyła Wam niezłej rozrywki, a z drugiej widzicie wszystkie błędy i braki w fabule czy kreacji bohaterów? Dla mnie taką właśnie pozycją jest książka Klaudiusza Szymańczaka, będąca zresztą jego literackim debiutem.

   "Negatyw" jest historią śledztwa, a właściwie dwóch śledztw, prowadzonych w dwóch różnych ramach czasowych i na dwóch różnych kontynentach. Oba łączy postać agenta FBI, Johna Slade'a, wywodzącego się z rodziny polskich imigrantów Amerykanina, który z nowojorskiej policji przeszedł do Federalnego Biura Śledczego i od razu zwrócił na siebie uwagę przełożonych jako człowiek z bystrym umysłem, nietypowym spojrzeniem na pewne sprawy i wykazujący się dużą inicjatywą. Jemu właśnie polecono rozwiązać sprawę śmierci syna amerykańskiego dyplomaty w Warszawie, o czym opowiada jeden wątek, a także zagadkowej śmierci w Harlemie w Nowym Jorku (wątek drugi).

   Napisałam we wstępie, że książka Szymańczaka jest książką przeciętną, gdyż to słowo najlepiej ją opisuje. Zaznaczyć muszę od razu, że nie jest to przeciętność negatywna, która sprawia, że mogłabym żałować sięgnięcia po tę pozycję. To jest taka przeciętność, która objawia się brakiem fajerwerków i nagłych zwrotów akcji, która nie zaskakuje i nie zmusza do myślenia, ale równocześnie nie nudzi i mimo wszystko zaciekawia i zachęca do przeczytania do końca, żeby się dowiedzieć, kto, jak i dlaczego.

   Agent Slade jest typem bohatera, który nie skrada serca czytelnika, tylko zadomawia się w nim stopniowo i powoli. Człowiek o wyraźnych zasadach moralnych, elastyczny w myśleniu, dzięki czemu dostrzega to, co innym może umknąć. Żaden z niego Bond, kojarzył mi się raczej z porucznikiem Colombo, choć może bez jego uroku i z bardziej pasującą agentowi FBI aparycją. Pisarz chce nam przedstawić go jako kogoś wyjątkowego, o kim jego przełożeni mówią, że wybija ponad przeciętność, że ma w sobie to coś. Cóż, jak dla mnie Slade nie popisuje się niczym wybitnym, po prostu wykonuje swoją pracę i robi to, co do niego należy. Jeżeli to miałaby być ponadprzeciętność, to z FBI musi być naprawdę krucho.

   Także sama fabuła nie stanowi o oryginalności czy wyjątkowości tej książki. Mamy dwa śledztwa, zupełnie zresztą ze sobą nie powiązane (o czym jeszcze napiszę), w których krok po kroku, za sprawą sprawdzonych technik śledczych i odrobiny inwencji twórczej głównych bohaterów (bo w śledztwie polskich towarzyszy Slade'owi dwójka polskich policjantów z dochodzeniówki) dochodzimy do rozwiązania zagadki śmierci syna dyplomaty i latarnika z Wisconsin. Jak już wspomniałam, nie ma tu żadnych fajerwerków, choć wyniki śledztwa w przypadku wątku amerykańskiego mogą odrobinę zaskoczyć.

   Gdzie leży więc przyczyna przeciętności powieści Szymańczaka? Dla mnie istnieją dwa powody, które zaniżyły ocenę książki. Pierwszy z nich to podzielenie książki na dwa wątki, z których ten warszawski, choć ciekawy ze względu na spojrzenie na polską rzeczywistość okiem kogoś z zewnątrz, jest tak naprawdę zupełnie niepotrzebny. Albo inaczej, byłby niezłym pomysłem na kolejną powieść o przygodach agenta Slade'a, tutaj natomiast został potraktowany po macoszemu, w drugiej części książki rozdziałów mu poświęconych prawie nie ma. Nie wiem, czy to świadomy wybór autora, czy też pomysł wydawcy, w każdym razie według mnie książka zyskałaby dużo na tempie i intrydze, gdyby go nie było. Drugi powód jest bardzo subiektywny i być może inni czytelnicy zupełnie go nie zauważą tudzież nie będzie im przeszkadzał. Chodzi mi o podejście bohatera do kwestii rasizmu i tolerancji. Ci, którzy czytali książkę i zaraz naskoczą na mnie z krzykiem, że przecież John Slade brzydzi się rasizmem, jak każdy normalny człowiek powinien, i że ma przyjaciół wśród czarnych mieszkańców Ameryki, i że kolor skóry dla niego nie jest ważny, i że takich tolerancyjnych bohaterów potrzebujemy więcej, proszeni są o poczekanie z linczem jeszcze chwilę. Wszystko to prawda i chwała Slade'owi za to, że stara się być człowiekiem bez uprzedzeń, a jeśli takie zauważy, stara się je wyplenić i być lepszym. Nie podoba mi się natomiast sposób, w jaki pisarz stara się nam to wszystko wcisnąć do gardła  i dopchać ręką, żeby weszło głębiej. Za każdym razem, gdy Slade ma coś do powiedzenia na temat niesprawiedliwości rasowej i społecznej, robi się z tego niemal wywód filozoficzny (i tak, wiem, że z wykształcenia jest filozofem), ale pal licho, nie do zniesienia dla mnie jest to, że obecni w takich momentach ludzie należący do szykanowanych grup społecznych, zwłaszcza Afro-Amerykanie, natychmiast zaczynają pałać do Slade'a wielką przyjaźnią, w ich oczach pojawiają się serduszka i nachwalić się nie mogą, jakim to cudownym białym przyjacielem jest tenże agent. Ta ich reakcja wprawiała mnie za każdym razem w zakłopotanie i zdenerwowanie. Nie lepiej było zostawić to na wewnętrzne rozmyślania bohatera i przełożyć to na jego zachowanie? Po co te brawa za bycie kimś, kim człowiek po prostu powinien być i bez przyklasku otoczenia? Wiem, co Klaudiusz Szymańczak chciał ustami swojego bohatera powiedzieć, ale sposób, w który się do tego zabrał, zupełnie do mnie nie przemawia.

   To powiedziawszy, mimo wszystko polecam sięgnąć po "Negatyw", ponieważ nie jest to książka zła, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że to autorski debiut. Powieść jest sprawnie napisana, a jej fabuła nie ma żadnych niedociągnięć logicznych. Język Szymańczaka, bardzo naturalny i lekki sprawia, że przez książkę się mknie, choć rozbicie na dwa wątki w dwóch różnych ramach czasowych może trochę zaburzać rytm czytania. Powiem wręcz, że jeśli ktoś zupełnie nie zgodzi się z drugim z moich zarzutów, książka może zyskać nawet gwiazdkę więcej. Ja mam nadzieję, że autor nie porzuci agenta Johna Slade'a i będziemy mieli okazję spotkać się z nim podczas innego śledztwa, tym razem może w całości związanego z Polską?


tytuł: Negatyw
autor: Klaudiusz Szymańczak
wydawnictwo: Burda Książki
liczba stron: 454



ocena: ★★★☆☆

14 komentarzy:

  1. Książka już na mnie czeka. Jestem ciekawa swoich wrażeń po lekturze. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj i daj znać, jak Tobie się spodobała:)

      Usuń
  2. Rzeczywiście czasami ciężko jest napisać cos sensownego o książce. Z jednej strony wiemy co chcielibyśmy przekazać ale z drugiej nie do końca - nie wiemy jak "ubrać" to w slowa. A to jak odbierzemy książkę zależy od czytelnika ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to ujęłaś! Wiadomo, że gusta mamy różne, dlatego zawsze zaznaczam, że moja recenzja to TYLKO moja opinia i możliwe, że inni odbiorą książkę inaczej:)

      Usuń
    2. To tak jak każda recenzja - nie każdemu wszystko musi się podobać. Mamy różne upodobania i punkt widzenia :)

      Usuń
  3. Chyba nie mam ochoty na filozoficzne wywody dotyczące rasizmu chociaż sama jestem bardzo tolerancyjna ;)
    Ja też często trafiam na książki które mają duzo wad a mimo wszystko mi się podobają, wtedy trochę podnosze ocenę :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nawet nie są wywody, parę zdań tu, parę tam, ale ich ton mnie po prostu denerwował. Tojednak naprawdę ocena bardzo subiektywna i możliwe, że nikt oprócz mnie tak tego nie odbierze😅

      Usuń
  4. Chyba każdy ma takie książki, w których widzi błędy, ale mimo wszystko świetnie się bawi przy ich lekturze :) Ale po "Negatyw" raczej nie sięgnę, bo nie cierpię takiego nachalnego dydaktyzmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może nie uznałabyś go za nachalny, a poza tym książkę czytało się nieźle, ale mnie akurat kłuło to w oczy^^;

      Usuń
    2. Tak czy siak, jakoś nie mam ochoty przekonać się na własnej skórze, zwłaszcza, że jestem dość wyczulona na takie rzeczy ;)

      Usuń
  5. Jak na debiut książka dobra, a jako że główny bohater skończył filozofię, to też i trochę filozofował. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeczę, jako debiut książka udana, a filozof filozofował;) Dla mnie tylko trochę zbyt na siłę. Co nie zmienia faktu, że dobrze mi się czytało, więc bardzo się z tego prezentu cieszę!^^

      Usuń
  6. W tej książce kusi mnie okladka, bardzo mi się podoba. Dodatkowo treść zapowiada się interesująco.

    OdpowiedzUsuń