poniedziałek, 21 maja 2018

Sąsiedzkie podglądanie i dużo wina - A.J.Finn "Kobieta w oknie"

   Wiecie, jak to jest, gdy okładka jakiejś książki atakuje was z co drugiego billboardu, ze sporej części blogów i równie wielkiej liczby filmików na youtubie? Gdy wydaje się, że każdy szanujący się czytelnik ją przeczytał, że wszyscy wiedzą, o co chodzi i dlaczego ta książka jest taka dobra, jak mówią, i tylko wy jesteście z tyłu za wszystkimi, bo nie mieliście jeszcze okazji, bo boicie się zawodu, bo nie chcieliście się dać porwać fali? Aż wreszcie nie wytrzymujecie, przełamujecie swój upór i idziecie do księgarni z nadzieją, że wreszcie i wy będziecie wiedzieć, że i was historia pochłonie i przyprawi o zawrót głowy. A potem okazuje się, że z tym zawrotem i emocjami to różnie wyszło.

   "Kobieta w oknie" A.J.Finna to debiut pisarski autora, który pochwalić się może rekomendacjami twórców takich jak Stephen King, Tess Gerritsen i Gillian Flynn, a więc osób, które w świecie thrillerów sporo osiągnęły i których zdanie (wydawałoby się) o czymś świadczy. Książka opowiada historię Anny Fox, psycholożki dziecięcej, która spędza życie zamknięta w czterech ścianach swego domu, z którego nie wychyla nosa ze względu na niezwykle silną agorafobię i której jedynymi zajęciami są udzielanie się na forum internetowym dla innych cierpiących na tę przypadłość, podglądanie sąsiadów przez obiektyw aparatu i picie dużych ilości wina. Pewnego dnia kobieta jest świadkiem morderstwa w domu sąsiadów, lecz ani policja, ani wąskie grono znajomych jej nie wierzy, brakuje bowiem zarówno  dowodów, jak i ciała. Anna pogrąża się w chaosie myśli i wątpliwości, sama już nie wie, co jest prawdą, a co złudzeniem. Podskórnie czuje tylko, że coś jest nie tak i że zagraża jej niebezpieczeństwo.

   Co A.J.Finnowi się udało, to z pewnością stworzenie przekonującego obrazu kobiety dotkniętej ogromną tragedią, która nie potrafi sobie poradzić z traumą, która jako zawodowy psycholog zna wszystkie techniki radzenia sobie z bólem i stratą, ale nie umie ich zastosować na sobie. Anna jest rozbita, przerażona i załamana, a wszystkie te uczucia stara się utopić w szklance (czy raczej szklankach, wielu, wielu szklankach) wina i zagłuszyć stertą leków. Najbardziej przejmujące w jej postaci jest to, że dobrze zdaje sobie sprawę z równi pochyłej, po której stacza się coraz niżej i niżej, lecz nie potrafi powstrzymać nadchodzącego upadku. Dla mnie jej walka z samą sobą stanowiła najciekawszą i najbardziej poruszającą część opowieści.

   Kolejna rzecz, którą trzeba autorowi zapisać na plus to język. Potrafi się posługiwać słowem pan Finn, oj potrafi. Język pisarza nie jest skomplikowany, zdania są krótkie, niekiedy wręcz wystarczą równoważniki zdań, a mimo to (a może właśnie dzięki temu) odbieramy go jako bardzo naturalny i niewymuszony, przez co historia widziana oczami Anny zdaje się jeszcze bardziej rzeczywista.

   Niestety, mimo tych plusów skończyłam czytać książkę z uczuciem niedosytu i lekkiego zawodu. Obiecano mi bowiem szokujące zwroty akcji i porywający thriller, a otrzymałam historię, która owszem, była całkiem emocjonująca, ale również momentami nieco powolna i co gorsze niezbyt zaskakująca. Choć lubię thrillery i kryminały, nie mam za sobą tysięcy przeczytanych pozycji z tych gatunków, a mimo to bardzo niewiele mnie w "Kobiecie w oknie" zaskoczyło, większość z tych "szokujących" zwrotów akcji przewidziałam na wiele stron przed. Zakończenie natomiast przyprawiło mnie o dojmujące poczucie deja vu - gdzieś już takie rozwiązanie widziałam, i to bynajmniej nie raz. Ot przywołajmy chociażby wspomniany przez pisarza film "Doczekać zmroku" z cudowną Audrey Hepburn, gdzie niewidoma kobieta wykorzystuje w potyczce z przestępcami znajomość swojego mieszkania i umiejętność poruszania się w ciemnościach. Podobieństwa są niezaprzeczalne i działają na niekorzyść książki, bo to, co szokowało w 1967 roku, kiedy film zagościł na ekranach, nie działa niestety równie mocno w 2018.

   "Kobieta w oknie" to dowód na to, że napisana w świetny sposób średnia historia mogłaby się spodobać o wiele bardziej, gdyby nie towarzyszył jej przesadny szum medialny i nadmierne wychwalanie. Może jestem w mniejszości, może niektórzy powiedzą, że się czepiam, ale po następną książkę A.J.Finna, bo na pewno taka się pojawi, sięgnę z dużą dozą ostrożności, ale i nadziei, że tym razem naprawdę mnie zaszokuje i zachwyci.


tytuł: Kobieta w oknie
autor: A.J.Finn
wydawnictwo: WAB
liczba stron: 416


ocena: ★★★☆☆ 1/2

11 komentarzy:

  1. O książce tylko czytałam i opinie nie przekonały mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Twoja recenzja mnie tylko w tym utwierdza. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Często ostatnio książki są zbyt przereklamowane..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że po prostu ze względów marketingowych robi się wokół nich za dużo szumu i dlatego potem łatwo odczuć zawód.

      Usuń
  3. Pierwsze co zauważyłam to okładka bardzo ciekawie zrobiona :o ogólnie wiem o czy mówisz bo też tak miałam nie raz że blogerzy coś polecali jako arcydzieło i super ekstra potem ja byłam zawiedziona bo mialam zbyt wygórowane oczekiwania Plus wszelkie reklamy książki jako najlepszej itd :p
    Sama nie wiem czy na kobietę w oknie mam ochote, rzadko sięgam po thrillery a ten mnie jakoś specjalnie nie nęci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to zła książka, bynajmniej, ale naprawdę warto do niej podejść nie nastawiając się na nie wiadomo co, wtedy może się spodobać;)

      Usuń
  4. No i dobrze. Sprawdziłaś tę książkę za mnie. Miałam takie same 'obawy' co do niej - wszyscy wychwalają ją pod niebiosa więc znając życie okaże się że to żadna rewelacja. Albo może inaczej - książka całkiem dobra ale przez te wszystkie ochy i achy Twoje oczekiwania są tak wysokie, że mało co byłoby w stanie im dorównać. Ja tak miałam z "Zaginioną dziewczyną" i "Trafnym wyborem" od Rowling... do tej pory boli mnie serce po tym zawodzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam być sprawdzaczem;) Dlatego właśnie najlepiej chyba nastawiać się na zawód, by po przeczytaniu móc powiedzieć, że nie było to właściwie takie złe! :)

      Usuń
  5. W ocenie wystawiłaś 3 gwiazdki a obok napisałaś 1/2... co to oznacza? ;)

    Co do książki to jej tytuł i opis coś mi mówią ale na pewno nie czytałam i szczerze nie mam jakoś specjalnie ochoty. A na te wszystkie "ochy" i "achy" kierowane odnośnie książek nie patrzę, bo już nie raz się przejechałam. Identycznie miałam "Ze złodziejką książek" - prawie każdy wychwala jaka ona cudowna, wspaniała, wzurszajaca... Ja przeczytalam i zachwytu nie poczułam, nie pozostała ze mną na długo ale zawodu nie poczulam bo nie nastawiałam się na "wow" (ale sięgnęłam ze względu na te zachwyty) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1/2 to po prostu pół. Nie wiem bowiem, jak zrobić pół gwiazdki graficznie ;P

      Ach, ten efekt "wow... częściej spotyka przy perełkach, które odkrywa się samemu, najlepiej przypadkiem, prawda?

      Usuń
    2. A teraz rozumiem :)

      Dokładnie... przy książkach które sami wypatrzymy :)

      Usuń