niedziela, 15 kwietnia 2018

W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku - Lauren James "The Loneliest Girl in the Universe"

   Cytat, którym posłużyłam się w tytule wpisu, to slogan reklamowy jednego z najbardziej znanych i (nie waham się użyć tego słowa) kultowych kosmicznych horrorów, jakim jest "Obcy. Ósmy pasażer Nostromo". Uwielbiam ten gatunek i przerażenie, jakie we mnie wzbudza, uwielbiam poczucie odosobnienia i osaczenia, jakie towarzyszy bohaterom kosmicznych przerażających historii. Zamknięci w przysłowiowych czterech ścianach swoich pojazdów, otoczeni próżnią, stający do z góry wydawałoby się przegranej walki z potworami czającymi się za rogiem - oto ludzie, na których miejscu na pewno nie chciałabym się znaleźć. Niekiedy zdarza się jednak, że największym zagrożeniem wcale nie jest obca forma życia, lecz inny człowiek. Tak było w "Event Horizon", gdzie diaboliczny Sam Neil doprowadził do zagłady niemal całej swojej załogi (pod wpływem demonicznego statku, owszem, ale jednak), tak jest również w książce Lauren James.

   "The Loneliest Girl in the Universe" opowiada historię Romy Silvers, dziewczyny, która poza swoim statkiem The Infinity nie zna niczego innego. Urodzona w kosmosie, osierocona przez rodziców, którzy zginęli w tajemniczych dla czytelnika okolicznościach, Romy została dowódcą statku, jego mechanikiem, biologiem i przyszłą przywódczynią nowej kolonii na Ziemi II, do której zmierza The Infinity. Jej jedynym kontaktem z Ziemią jest Molly, terapeutka pracująca w NASA, i choć rozmowa za pośrednictwem plików audio nie jest łatwa (biorąc pod uwagę ogromną odległość, którą pliki przebywają w kosmosie, by po pół roku dosięgnąć adresata), Romy jest może nie szczęśliwa, ale w miarę przyzwyczajona do swojego losu, a z samotnością radzi sobie oglądając słuchając muzyki, oglądając ukochany serial i pisząc do niego fanfiki. Pewnego dnia dostaje wiadomość, że jej osamotnienie dobiega końca - z Ziemi wysłany został kolejny statek kosmiczny The Eternity, który za parę miesięcy ma doścignąć jednostkę Romy i przyłączyć się do niej w drodze do nowej kolonii. Między dziewczyną a J, dowódcą The Eternity zawiązuje się przyjaźń, stopniowo przeistaczająca się w uczucie. Pewnego dnia bohaterka odkrywa jednak coś, co sprawia, że radość ze spotkania z J'em zamienia się w trwogę, a cała sytuacja przeistacza się w koszmar.

   Pierwszy raz w życiu spotkałam się z książką, w której kosmiczny horror miesza się z thrillerem, a główna bohaterka przez osiemdziesiąt procent książki jest jedyną postacią z krwi i kości, z którą mamy do czynienia. Romy, wydawałoby się zwyczajna nastolatka, jest niezwykłą postacią, dziewczyną, która nigdy w życiu nie spotkała nikogo poza swoimi rodzicami, która nie ma wielkiej wiedzy na temat konwenansów i relacji międzyludzkich, ale za to wie, jak uniknąć nadlatującego meteorytu, jak wymienić panele w systemie podtrzymywania życia i jak rozwiązać równania matematyczne, które dla przeciętnego człowieka brzmią jak czarna magia. Polubiłam Romy za jej siłę w radzeniu sobie z samotnością i koszmarami nękającymi ją od wypadku, w którym straciła rodziców, za jej humor, za bycie fangirlem i pisanie fanfików do ukochanego serialu. Może właśnie dlatego to, co się w drugiej części książki dzieje sprawiło, że z nerwów obgryzałam paznokcie i każdy, najmniejszy nawet szelest w mieszkaniu przyprawiał mnie o nerwowe drżenie.

   Tak, drodzy Odwiedzający, przyznaję bez bicia, że czytanie tej książki wieczorem nie było najlepszym z moich pomysłów. Lauren James w świetny sposób oddaje coraz bardziej przerażającą i przytłaczającą atmosferę na The Infinity. Zwłaszcza to, co działo się od momentu odkrycia, że coś jest z J'em nie tak, aż do momentu kulminacyjnego, to prawdziwy majstersztyk. Martwi astronauci w koszmarach Romy, drapiący w zewnętrzne poszycie statku, przerażenie ogarniające dziewczynę wraz ze świadomością, jak bardzo została oszukana... mało która książka ostatnimi czasy dostarczyła mi tylu emocji. Jest to tym bardziej godne uwagi, że "The Loneliest Girl..." nie jest książką specjalnie skomplikowaną pod względem fabularnym, ani zbyt głęboką pod względem psychologicznym, ot młodzieżówka, tylko zamiast w szkole dziejąca się w kosmosie. Cały mój zachwyt wynika natomiast właśnie z mistrzowskiego operowania przez autorkę atmosferą i nastrojem.

   Nie chcę zdradzać, co tak naprawdę wydarzyło się w dzieciństwie Romy (swoją drogą że też po czymś takim wyrosła na normalną osobę) ani kim jest tajemniczy J. Powiem tylko, że pani James ma nosa do tego, co może przerazić czytelnika z wyobraźnią taką jak moja.

   Książka nie jest zbyt długa, wiele z tego, co się dzieje na jej kartach to zapisy maili, które wysyłają sobie na wzajem Romy i J, przez co pochłania się ją w jeden wieczór (choć tym, którzy nie lubią się bać, polecam czytanie w dzień), ale ilości emocji, które przynosi, starczyłoby na książkę dwa razy dłuższą.

   Polecam wszystkim lubiącym zarówno science-fiction, jak i kosmiczny horror (choć tym razem bez potworów z obcych planet).



tytuł: The Loneliest Girl in the Universe
autor: Lauren James
wydawnictwo: Walker Books
liczba stron: 290


ocena: ★★★★☆

4 komentarze:

  1. Brzmi super, uwielbiam Obcego (oczywiście wyłączając te nowe gówna xd) myślę, że by mi się spodobała :D tylko mam obawy przed nastolatką jako bohaterką, coś mi tu nie pasi, ale i tak ogólnie mnie zachęciłaś :) fajnie jakby wyszła w Polsce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli potraktujesz to jako nieźle napisaną młodzieżówkę z na szczęście niezbyt denerwującą główną bohaterką i atmosferą lekkiego, ale jednak horroru, to myślę, że się nie zawiedziesz;)

      Usuń
  2. Pachnie mi to young adult. ;)
    Obcego zaś się panicznie bałam więc chyba chyba jednak odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj aż tak byś się nie bała, bo potworów innych niż człowiek nie ma;)

      Usuń